Tytuł oryginału: The Eye of Minds Seria: Doktryna Śmiertelności #1 Tłumaczenie: Anna Dobrzańska, Rafał Lisowski Wydawnictwo: Albatros Liczba stron: 384 Data premiery: 30 września 2015 |
Michael jest graczem. I - jak większość graczy - więcej czasu niż w realnym świecie spędza w wirtualnej rzeczywistości VirtNetu. Ta sieć całkowicie pochłania umysł i ciało, a im więcej hakerskich umiejętności posiadasz, tym lepiej się bawisz. Bo przecież najfajniej jest łamać zasady, prawda?
Niektóre z nich wprowadzono jednak nie bez powodu. Istnieją bowiem technologie zbyt niebezpieczne, by traktować je lekkomyślnie. Ktoś właśnie złamał reguły gry - z zabójczym rezultatem.
Żeby złapać hakera, trzeba jeszcze lepszego hakera. Służby VirtNetu od dawna obserwują Michaela. Jeśli chłopak podejmie się tego wyzwania, będzie musiał wniknąć do wirtualnej sieci przez boczne uliczki i zaułki, których nigdy nie widziały ludzkie oczy.
I nie ma gwarancji, że granica pomiędzy grą i rzeczywistością nie zatrze się już na zawsze, a śmierć w sieci będzie równoznaczna ze śmiercią w realu...
Z panem Dashnerem spotkałam się już raz przy okazji czytania Więźnia Labiryntu [recenzja]. Książka ta bardzo mi się spodobała, ale jak do tej pory nie po drodze mi jest z jej kolejnymi częściami. W Więźniu Labiryntu przede wszystkim przypadł mi do gustu się styl i wyobraźnia autora, dlatego jak tylko przydarzyła się okazja do zdobycia jego innej książki bez wahania z niej skorzystałam. I tak oto poznałam W sieci umysłów, książkę, którą polubiłam nawet bardziej niż samego Więźnia... .
Nigdy jeszcze nie miałam do czynienia z książką, w której rozwinęła się wirtualna rzeczywistość. Co prawda w Przez burzę ognia [recenzja] było coś na kształt tego, że był to tak słabo rozwinięty wątek, że nawet tego nie liczę. Przez pierwsze rozdziały widziałam też podobieństwo do Sword Art Online (takie jedno anime i seria light novel [której JESZCZE nie przeczytałam -.-'']), ale i ono po pewnym czasie się rozwiało. Dlatego też cały ten temat wciągnął mnie bardziej niż inne bardziej oklepane (chociaż nie twierdzę, że ten jest tak odświeżająco nowy).
No, ale może zacznę od małego negatywu, którego się dopatrzyłam. Mianowicie przez niemal całą książkę irytował mnie główny bohater, Michael. Może nie on sam, ale raczej jego ogólna kreacja. W opisie został przedstawiony (a przynajmniej takie odniosłam wrażenie) jako samowystarczalny, odważny, pełen umiejętności i sprytu młody chłopak. Ale w rzeczywistości jego kreacja była zupełnie odmienna. Samowystarczalność zamieniła się w uzależnienie od pomocy przyjaciół, odwaga w niezdrową ciekawość i chęć udowodnienia własnej siły, a specjalnymi umiejętnościami i sprytem to on nie grzeszył. W ogóle szokiem było dla mnie to, że ma przyjaciół, może i nie sądziłam, że jest jakimś odludkiem, ale tak mocne znajomości po opisie, gdzie nic o nich nie było znać? Nie, tego się wcale nie spodziewałam. I to, że przez większość książki niemal całą brudną robotę wykonywali oni, a nie (czego się spodziewałam) Michael. Ale pod koniec książki zyskał w moich oczach, dlatego ten z pozoru wielki negatyw nazwałam tylko ''małym''.
Do przyjaciół Michaela nie mam za dużo do powiedzenia. Bryson, niezwykle pewny siebie i wyszczekany chłopak oraz Sara, zdawałoby się mózg całej ich grupy. Do Brysona niespecjalnie się przywiązałam, ale jego komentarze (wraz z docinkami Michaela) sprawiały, że nieraz nie dwa na mojej twarzy pojawiał się uśmiech (chociaż czasami i tego było do przesady). Sarę natomiast bardzo polubiłam, jej rzeczowe podejście do spraw i opanowanie, od dzisiaj będę stawiać sobie za wzór.
Ale przejdźmy to tego, co mi się w tej książce najbardziej spodobało, czyli świat wirtualny. Ogólnie rzecz biorąc, nigdy dotąd się tym nie interesowałam, ale teraz... Ach, co ja bym dała by przenieść w się w takie miejsce! Miejsce gdzie wszystko jest możliwe, gdzie możesz przenieść się gdziekolwiek chcesz, gdzie możesz umrzeć nie umierając... Ach! Tym bardziej podziwiam autora, że w tak dokładny i niebanalny sposób przedstawił, a następnie wyjaśnił najdrobniejsze szczegóły, bo to właśnie one sprawiły, że cały ten wirtualny świat stał się aż tak realny. To tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że autor ma niesamowitą wyobraźnię i dodatkowo specjalną umiejętność odpowiedniego przedstawienia wszystkiego, co mu siedzi w głowie, bo nie sztuka tylko wymyślić, najtrudniejsze jest właśnie to, by to odpowiednio wyrazić słowami, tak by to dla każdego było zrozumiałe.
''- Wszystko jest względne.
- Mężczyźnie nie drgnął ani jeden mięsień.
- Nóż to dar niebios dla człowieka w pętach, ale śmierć dla człowieka w łańcuchach.''
No, ale może zacznę od małego negatywu, którego się dopatrzyłam. Mianowicie przez niemal całą książkę irytował mnie główny bohater, Michael. Może nie on sam, ale raczej jego ogólna kreacja. W opisie został przedstawiony (a przynajmniej takie odniosłam wrażenie) jako samowystarczalny, odważny, pełen umiejętności i sprytu młody chłopak. Ale w rzeczywistości jego kreacja była zupełnie odmienna. Samowystarczalność zamieniła się w uzależnienie od pomocy przyjaciół, odwaga w niezdrową ciekawość i chęć udowodnienia własnej siły, a specjalnymi umiejętnościami i sprytem to on nie grzeszył. W ogóle szokiem było dla mnie to, że ma przyjaciół, może i nie sądziłam, że jest jakimś odludkiem, ale tak mocne znajomości po opisie, gdzie nic o nich nie było znać? Nie, tego się wcale nie spodziewałam. I to, że przez większość książki niemal całą brudną robotę wykonywali oni, a nie (czego się spodziewałam) Michael. Ale pod koniec książki zyskał w moich oczach, dlatego ten z pozoru wielki negatyw nazwałam tylko ''małym''.
''Jak w wielu innych grach, także i tu obowiązywała jedna zasada: zabijaj albo zgiń.''
''- Serio, kiedy zostałaś super bohaterką? Istna mieszanka Batmana z Hulkiem.
- Masz talent do prawienia komplementów, które brzmią jak obelgi.
- Robię co mogę.''
Ale przejdźmy to tego, co mi się w tej książce najbardziej spodobało, czyli świat wirtualny. Ogólnie rzecz biorąc, nigdy dotąd się tym nie interesowałam, ale teraz... Ach, co ja bym dała by przenieść w się w takie miejsce! Miejsce gdzie wszystko jest możliwe, gdzie możesz przenieść się gdziekolwiek chcesz, gdzie możesz umrzeć nie umierając... Ach! Tym bardziej podziwiam autora, że w tak dokładny i niebanalny sposób przedstawił, a następnie wyjaśnił najdrobniejsze szczegóły, bo to właśnie one sprawiły, że cały ten wirtualny świat stał się aż tak realny. To tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że autor ma niesamowitą wyobraźnię i dodatkowo specjalną umiejętność odpowiedniego przedstawienia wszystkiego, co mu siedzi w głowie, bo nie sztuka tylko wymyślić, najtrudniejsze jest właśnie to, by to odpowiednio wyrazić słowami, tak by to dla każdego było zrozumiałe.
Nie wiem jakim cudem udało mi się napisać tę recenzję, ale jakoś wyszło (przynajmniej taką mam nadzieję). Aby nieco podsumować całą tą wypowiedz, napiszę jedynie dwa słowa: musicie przeczytać! W sieci umysłów spodobało mi się bardziej niż mogłam się tego spodziewać, w sposób inny, a jednak co nieco podobny jak Więzień Labiryntu. Więc jeśli jesteście fanami wspomnianej serii - nie wahajcie się, ale jeśli nie poznaliście twórczości pana Dashnera śmiało możecie zacząć od W sieci umysłów.
8/10
Za egzemplarz recenzencki dziękuję serdecznie Wydawnictwu Albatros!
Lubie książki o takie tematyce. Świat wirtualny strasznie kojarzy mi się z "Player one" Ernesta Cline'a oraz z "Fałszywymi lustrami" Siergieja Łukjanienki, dlatego na pewno przeczytam "W sieci umysłów" - tylko muszę znaleźć trochę wolnego czasu ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
houseofreaders.blogspot.com
Hm, ogółem styl autora jest bardzo dobry, więc jak wpadnie mi w ręce, to na pewno się zainteresuję ^^ Ciekawi mnie zwłaszcza ten świat wirtualny ^^
OdpowiedzUsuńMimo wszystko nadal się waham. Z Więźniem też miałam problem bo o ile historia miała potencjał to nie wszystkie rozwiązania autora przypadły mi do gustu. Jeszcze pomyślę;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
pokoleniezaczytanych.pl
Ta pozycja ogromnie mnie intryguje i czekam aż będę miała chwilę wolnego czasu by zgarnąć ją sobie z półki ;)
OdpowiedzUsuńJakoś nie przypadła mi do gustu, trochę się z nią męczyłam. :)
OdpowiedzUsuńO, brzmi niezwykle interesująco. Na pewno to przeczytam.
OdpowiedzUsuńMam ją już na półce i bardzo chętnie po nią sięgnę, skoro tak polecasz :)
OdpowiedzUsuńChyba nie widziałam jeszcze złej opinii o tej książce, a to sprawia, że moja ciekawość ciągle rośnie. Poza tym, uwielbiam tego autora, więc jest to dla mnie lektura obowiązkowa :D
OdpowiedzUsuńAleja Czytelnika
Ten świat wirtualny wydaje się być bardzo ciekawy. Musze przyznać że mnie zachęciłaś.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
blog--ksiazkoholiczki.blogspot.com
Bardzo ciekawi mnie ta książka, więc na pewno przeczytam ^^
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja! :)
OdpowiedzUsuńSkoro piszesz, że trzeba przeczytać, to trzeba tę książkę przeczytać!
Książka sama w sobie, już od dłuższego czasu mnie ciekawi, i trzeba będzie to nadrobić :)
Pozdrawiam ~Bacha
http://dostatniejstrony.blogspot.com/
Na tę powieść czekam od kiedy dowiedziałam się, że autor ma zamiar ją wydać. I już niedługo będzie moja!
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja.
Świetne recenzja! *-*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Jak byłam młodsza chciałam być hakerem, ale kompletnie nie znam się na kompach XDD
OdpowiedzUsuńW przyszłości na bank się zabiorę za tę książkę. Mam nadzieje, że uda mi sie to w roku 2016 :)
Pozdrawiam :*
Niby chcę ją przeczytać, niby nie. Ostatnio coś dosyć często mi się to zmienia i już nie mogę nad tym nadążyć ;/
OdpowiedzUsuńDashner ciągle przede mną, tej książki jestem ciekawa w równym stopniu co Więźnia labiryntu. :P I bardzo zainteresował mnie ten świat wirtualny! Lubię takie! ^_^
OdpowiedzUsuńJames Dashner zrobił się ostatnio bardzo popularny - najpierw to "Więzień Labiryntu" wyniósł go na szczyty, później i jego pozostałe książki opanowały portale z recenzjami. Tymczasem ja jeszcze kompletnie nie znam jego twórczości :D "Więzień..." kusi mnie najbardziej, chociaż za resztę też bym się zabrała, wliczając w to "W sieci umysłów", chociaż mnie taka wirtualna rzeczywistość jakoś nie pociąga, przynajmniej nie w sensie fabularnym. Pożyjemy, zobaczymy, bo kiedyś przeczytam na pewno.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
rude-pioro.blogspot.com
Na tę książkę jakoś nie mam ochoty...
OdpowiedzUsuńMam wielką ochotę na tę książkę ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że "Więzień labiryntu" niespecjalnie mi się podobał. Główny bohater strasznie mnie irytował swoim zachowaniem, ale chętnie przeczytam "W sieci umysłów", bo uwielbiam hakerów i chętnie przeczytałabym o nich dobrą książkę.
OdpowiedzUsuńBooks by Geek Girl
Z takim pomysłem się jeszcze nie spotkałam.. Trochę przypomina Avatara, ale co książka to książka :D
OdpowiedzUsuńZapraszam
http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/
Oj tak, tę książkę bardzo chcę przeczytać. ^^
OdpowiedzUsuńJa, w porównaniu do ciebie, nie czytałam Więźnia labiryntu, niemniej cała trylogia trafiła niedawno na moją listę must read. Wszyscy zachwalają tego pisarza, jak i też jego powieści, dlatego zdecydowanie zapoznam się z dziełami tego Pana.
OdpowiedzUsuńKsiążka mnie ciekawi, ale jeszcze nie jestem pewna czy chcę ją przeczytać. Może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie~ Nataliaaa
happy1forever.blogspot.com
Czaję się na tę powieść i czaję, ale nie mogę jej wyczaić :D Może Święty Mikołaj uzna, że byłam grzeczna i w skarpecie znajdę Dashnera? Więźnia Labiryntu nie czytałam, więc uważam, że W sieci umysłów będzie cudownym początkiem naszej przyjaźni z tym autorem. Pozdrawiam :**
OdpowiedzUsuńhttp://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/