LC |
Tytuł oryginału: The Maze Runner
Seria: Więzień Labiryntu #1
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Liczba stron: 424
Data premiery: 12 września 2014
Wydanie II
‘’Więźnia Labiryntu’’ znałam już od dawna, jednak pech chciał, że jakoś nigdy nie mogłam na niego nigdzie natrafić (typowe fatum czytelników mieszkających na wsi). Więc jakaż była moja euforia kiedy to przeglądając nieco znudzona książki na półce w księgarni natrafiłam na ‘’Więźnia…’’. Tym bardziej, że wybieram się niedługo do kina na jego ekranizację, a ostatnio staram się nie oglądać filmów przed pierwowzorem. Zatem, jeszcze tego samego dnia zaczęłam czytać książkę pana Dashnera. I jakie są moja odczucia? Czy książka przypadła mi do gustu, a może nie?
Kiedy Thomas budzi się w ciemnej windzie, jedyną rzeczą jaką pamięta jest jego imię. Kiedy drzwi się otwierają jego oczom ukazuje się grupa nastoletnich chłopców, która wita go w Strefie – otwartej przestrzeni otoczonej wielkimi murami, która znajduje się w samym centrum wielkiego i przerażającego labiryntu.
Podobnie jak Thomas, żaden z mieszkańców Strefy nie wie z jakiego powodu się tu znalazł i kto ich tu zesłał. Czują jednak, że ich obecność nie jest przypadkowa i każdego ranka próbują znaleźć odpowiedź, przemierzając korytarze otaczającego ich labiryntu. Jednak ta droga nie jest łatwa, bowiem labirynt skrywa swoje okrutne tajemnice.
Kiedy następnego dnia po Thomasie windą do Strefy po raz pierwszy zostaje dostarczona dziewczyna przynosząc tajemniczą wiadomość, wszyscy Streferzy zdają sobie sprawę, że od tej pory nic nie będzie już takie jak było. Thomas podświadomie czuje, że to właśnie on i dziewczyna są kluczem do rozwiązania zagadki Labiryntu i znalezienia wyjścia. Ale z każdą chwilą czasu na to jest coraz mniej, a pytań wciąż więcej.
Początkowo miałam trochę problemów z wciągnięciem się w akcję. Pewnie wynikało to z tego, że już dawno nie czytałam książek o takiej tematyce. Nie mniej jednak im dalej brnęłam to coraz to częściej przyłapywałam się na tym, że nie mogę się oderwać od czytania. Aż w końcu mniej więcej po połowie książki doszło nawet do tego, że nie wiedząc kiedy minęły ponad trzy godziny a ja jeśli chciałabym się choć trochę wyspać to powinnam położyć się spać już dawno temu. Zdumiewające, nie? To mogę spokojnie powiedzieć o panu Dashneru: idealnie umie budować napięcie. Nie raz nie dwa z podekscytowania i nerwów dosłownie obgryzałam paznokcie (a obiecałam sobie, że już więcej tego nie zrobię) oraz mimo dziesiątek ‘’ważniejszych’’ rzeczy do zrobienia nie potrafiłam się na niczym innym skupić jak o myślach co będzie się dalej działo i jak potoczą się dalsze losy Thomasa.
‘’Znowu odzywa się w tobie pragnienie śmierci? Chcesz się powłóczyć z Bóldożercami, a może wyskoczyć razem na piwo?’’
A na co zwróciłam uwagę po raz pierwszy? Na różne wymyślone przez autora słowa. Początkowo było trochę dezorientujące, kiedy wyskakuje ci z takim ‘’klumpem’’ czy… no nie wiem ‘’smrodasem’’. Zastanawiałam się wtedy czy aby nie poknocili czegoś w druku lub korekcie, jednak, kiedy główny bohater zaczął też zwracać na to uwagę nie mogłam już zwalać na to winę. Potem z deka mnie to irytowało, bo przeszkadzało to w czytaniu, ale koniec końców i tak polubiłam wszystkie te stworzone przez autora słówka. Doszło nawet do tego, że zaczęłam używać ich w realu, a ludzie tylko patrzyli na mnie dziwnie kiedy to zdenerwowana mówiłam do kogoś ‘’zawrzyj twarzostan’’ lub ‘’co za klump’’. Taa… umocniłam tym swoją pozycję dziwaczki ;)
‘’Pamiętam, że pamiętałam.[...] Uczucia. Emocje. Zupełnie jakbym miała w głowie półki opatrzone etykietą dla wspomnień i twarzy, które są teraz puste.’’
Co do bohaterów tejże książki to byli oni według mnie wprost nierealni w swej realności. Nie było tu prawie żadnych schematów (piszę prawie, bo chyba nie istnieje ani jedna książka bez nuty ‘’to już było’’) a to jak zachowywali się i reagowali nie było w żadnym stopniu nielogiczne czy przesadzone. Nie zlewali się też w jedno każdy czymś się różnił, nie ważne czy to poczuciem humoru (lub jego brakiem) czy charakterem. Nie było tu bezbarwnych i płytkich postaci, co uważam, za jeden z największych plusów, bo to bohaterzy tworzą akcję, a jeśli ich choć trochę nie polubię książka dużo traci w moich oczach.
‘’Chciałabym ci w ten sposób powiedzieć, że gdybyś umarł, to bym cię zabiła.’’
Nie przestaję podziwiać wyobraźni pana Dashnera. To jak wyobraził sobie Labirynt, Bóldożerców i Strefę było niesamowite, a to, że jeszcze potrafił to umiejętnie przedstawić nie zanudzając czy nie przesadzając… to już inny poziom niesamowitości. Świat był opisany w najdrobniejszych szczegółach, ale to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Fascynowało i intrygowało z każdą przeczytaną stroną. Wszystko było dopięte na ostatni guzik i nie pojawiła się tu ani jedna niezgodność. Taką książkę nie da się nie polecić. Więc jeśli o niej jeszcze nie słyszeliście lub nadal zastanawiacie się nad przeczytaniem to mogę Wam śmiało napisać, żebyście nie marnowali więcej czasu i jak najprędzej sięgnęli po ‘’Więźnia Labiryntu’’.
7/10
O książce słyszałam, ale nie miałam okazji jej czytać. Skoro polecasz to z pewnością rozejrzę się za tym tytułem :)
OdpowiedzUsuńHm.. Wypadało by przeczytać i przekonać się na własnej skórze, dlaczego akurat ta książka ma coś, co producenci postanowili nakręcić. [ Aleja Recenzji ]
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam (zbieram się do recenzji), byłam na ekranizacji, która mi się podobała no i co tu więcej mówić ? Czytam już tom drugi i polecam :P
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej książce, a właściwie serii i sama bardzo chcę ją przeczytać, więc mam nadzieję, że niedługo uda mi się to nadrobić i też się tak wciągnę w czytanie ;)
OdpowiedzUsuńZawsze powtarzam, że czytanie przed obejrzeniem ekranizacji to dobry wybór ;). Z trylogii Dashnera mam jak dotąd na koncie tylko jedną część, ale wciągnęła mnie podobnie jak Ciebie :).
OdpowiedzUsuńChoć z reguły tego nie robię, chyba w tym przypadku najpierw zapoznam się z filmem.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o filmie, nawet nie wiedziałam, że jest na podstawie książki. Może kiedyś przeczytam :)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com
Książkę ostatnio przeczytałam i spodobała mi się, choć w fotel nie wbiła. Teraz zabieram się za film :)
OdpowiedzUsuńhttp://czytacznaczy-zyc-drugi-raz.blogspot.com
Czytałam tę książkę i bardzo mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Alpaka
Na filmie byłam (genialny), ale książki nie przeczytałam jeszcze, bo tak, jak to podkreśliłaś... uroki mieszkania na wsi :))
OdpowiedzUsuńoxu-czytanie.blogspot.com
Widziałam film i bardzo mi się podobał. Szukam teraz tej książki w formie ebooka. Ja również nie mogę się nadziwić jaką wyobraźnię musiał mieć autor, żeby stworzyć taki świat. Nie mogę się doczekać aż przeczytam całą trylogię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Mz. Hyde
Od dawna chcę przeczytać książkę. Zalega u mnie na półce, jednak nigdy nie dosyć czasu żeby przeczytać.
OdpowiedzUsuńA ja z Więźniem labiryntu jeszcze się nie zapoznałam, ale słyszałam dużo dobrego o tej książce. Tym bardziej pragnie się ją mieć na swojej półce w takim pięknym wydaniu :)
OdpowiedzUsuńFilm był świetny, a tera czekam właśnie na książkę, którą niebawem zamierzam przeczytać.
OdpowiedzUsuńPowinnam raczej zawsze zaczynać od książek, ale najczęściej najpierw przypadkowo natrafiam na jakiś fajny film a potem się dowiaduję że jest ekranizacją książki xD
Obejrzałam najpierw film i koniecznie chciałam to przeczytać. Po twojej recenzji to ja po prostu lecę do księgarni;3
OdpowiedzUsuńMam zamiar zabrać się za Więźnia, czekam właśnie w kolejce po książkę w bibliotece ^^ I tak weszłam na Twojego bloga sprawdzić czy przypadkiem nie znajdę opinii ^^ Tym bardziej utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że muszę sięgnąć po tą książkę! No, mam nadzieję, że nie zacznę do nikogo mówić "twarzostan" albo coś w tym stylu :P
OdpowiedzUsuńKsiążka naprawdę dobra. Po przeczytaniu całej trylogii stwierdziłam, że jestem bardzo zżyta z bohaterami. Świetnym posunięciem ze strony autora, był ich własny slang, który zapada w pamięć :)
OdpowiedzUsuńhttp://never-trust-a-duck.blogspot.com/