Tytuł oryginału: Immortal Beloved Seria: Ukochany nieśmiertelny #1 Tłumaczenie: Ewa Ratajczyk Wydawnictwo: Amber Liczba stron: 344 Data wydania: 9 listopada 2010 |
Nastasya, na pozór zwykła szesnastolatka, razem z przyjaciółmi prowadzi rozrywkowe życie... już od czterystu lat. Aż do dnia, gdy impreza w nocnym klubie kończy się tragedią. Wstrząśnięta okrucieństwem swojego przyjaciela Nastasya postanowiła zacząć wszystko od nowa.Tam, gdzie nieśmiertelni uczą się, jak władać magią, by niosła dobro, a nie śmierć.
Ale przeszłość nie daje o sobie zapomnieć. A chłopak o najpiękniejszych oczach, który stał się jej tak bliski zaczyna pojawiać się w przerażających wspomnieniach Nastasyi...
Zacznę od ostrzeżenia: proszę nie sugerujcie się tytułem, bo możecie tylko niepotrzebnie się zrazić. Książka w tak małym stopniu skupia się na wątku miłosnym, że sama zaczęłam się zastanawiać skąd autorce wziął się pomysł na taki tytuł. Bo nawet w oryginale brzmi on tak: Immortal Beloved, czyli oznacza to, że wydawnictwo dokładne go przetłumaczyło. Istnieje wiele innych tytułów, które w adekwatniejszy sposób opisywałyby to, co dzieje się w książce. No, ale cóż poradzić.
Dużo ludzi pragnie nieśmiertelności, chociaż ja sama nigdy nie potrafiłam tego zrozumieć. Może w oczach innych wygląda ona na niezmierzone połacie wolnego czasu, że w końcu zrobią wszystko to, co zaplanowali, osiągną to, co chcieli, ale jeśli pomyśleć głębiej, wychodzą na jaw inne gorsze skutki. Pomyślmy. Jak dać radę widząc, że bliscy starzeją się i umierają, wiedząc, że my na zawsze pozostaniemy tacy sami, z bólem w sercu po ich stracie? Czy jak osiągniemy wszystko, co planowaliśmy, spełnimy wszystkie nasze marzenia, to zostanie cokolwiek, co trzymało by nas przy życiu? Albo, nie daj Boże, stanie się coś, co na zawsze zmieni nasze poglądy na gorsze, sprawi, że z nadzieją spoglądaliśmy na śmierć? Patrząc od tej strony nieśmiertelność, wcale nie wydaje się taka znowu świetna. I właśnie tak to było z główną bohaterką.
Nastasya jest złamaną przez życie osobą. Już nie nastolatką, chociaż na taką wygląda, ponieważ setki lat trudnego życia sprawiły, że straciła całą swoją dziecięcą niewinność. Była kochana, sama kochała, miała rodzinę i przyjaciół... swoje dzieci... ale przez lata wszystko straciła. Przeżywała głód, tragiczne wydarzenia, choroby, z których nikt, oprócz niej nie wychodził żywy. Została sama, otoczyła swoją psychikę ochronnymi warstwami, zaczęła imprezować, pić w gronie sobie podobnych osób, odcinając się od bólu i trudnych emocji, z którymi sobie nie radziła. Do pewnego czasu. I tutaj zaczyna się jej historia. Historia jej zmiany na lepsze, pogodzenia się z przeszłością oraz otworzenia na świat i ludzi. Ta zmiana była bardzo subtelna, przejawiała się na początku w drobnych decyzjach, by ostatecznie ugruntować ją w nowych przekonaniach. Jednakże Nastasya nie poradziłaby sobie, gdyby nie River, kobieta jeszcze bardziej doświadczona, która uznała za swoją misję pomoc nieśmiertelnym w staniu się lepszymi ludźmi.
Jednak z tego wszystkiego najbardziej spodobał mi się humor głównej bohaterki. Bardzo cenię postacie, które potrafią mnie rozbawić, a Nastasyi udawało się to w szczególności. Dodatkowo chylę ukłony, że po tym wszystkim, co przeszła, dalej potrafiła żartować, śmiać się i po prostu przeżywać każdy kolejny dzień. Chociaż z drugiej strony dość trudno byłoby jej popełnić samobójstwo... Wracając jeszcze na moment do wspomnianego wcześniej wątku romantycznego. Bardzo spodobało mi się to, że autorka wcale nie wyjaśniała wszystkich relacji od razu miłością. Owszem pojawiło się i pożądanie i namiętność, ale słowa o prawdziwej miłości w ogóle nie przeczytałam. Może się to wydawać dziwne, ale biorąc pod uwagę to co przeżyła Nastasya trudno by było uwierzyć, że od razu się w kimś zakochała.
Na niemal sam koniec chciałabym napisać jeszcze coś, co mi się pod względem technicznym strasznie nie podobało i kuło w oczy. Mianowicie dość często zdarzało mi się przyuważyć jakiś błąd interpunkcyjny, językowy czy składniowy. Nic dużego np. mała litera po kropce, źle odmieniony przymiotnik, takie niby nic, ale rzuciło mi się to w oczy. Nie żebym sama ich nie popełniała, ale żeby w książce aż tyle się ich zdarzało to już coś. Sam styl autorki bardzo mi się spodobał, pisała krótko i zwięźle, a wplatane w wizjach i snach wspomnienia Nastasyi nie wydawały się być dodawane na siłę. Może ma też związek z tym, że ta historia najzwyczajniej mi podeszła?
Żeby podsumować tą moją dość długą wypowiedź (sama nie spodziewałam się, że aż tak się rozpiszę) napiszę, że jestem bardzo zaskoczona, że książka nie otrzymała większego rozgłosu. Wiem, że nie jest bez wad, bądź co bądź skierowana jest do młodszych odbiorców, ale ma w sobie coś co sprawiło, że historia Nastasyi na długo pozostaje w myślach. Dlatego, zachęcam wszystkich do zapoznania się z Ukochanym nieśmiertelnym, może i Wam przypadnie ona do gustu.
8/10
Zacznę od ostrzeżenia: proszę nie sugerujcie się tytułem, bo możecie tylko niepotrzebnie się zrazić. Książka w tak małym stopniu skupia się na wątku miłosnym, że sama zaczęłam się zastanawiać skąd autorce wziął się pomysł na taki tytuł. Bo nawet w oryginale brzmi on tak: Immortal Beloved, czyli oznacza to, że wydawnictwo dokładne go przetłumaczyło. Istnieje wiele innych tytułów, które w adekwatniejszy sposób opisywałyby to, co dzieje się w książce. No, ale cóż poradzić.
Dużo ludzi pragnie nieśmiertelności, chociaż ja sama nigdy nie potrafiłam tego zrozumieć. Może w oczach innych wygląda ona na niezmierzone połacie wolnego czasu, że w końcu zrobią wszystko to, co zaplanowali, osiągną to, co chcieli, ale jeśli pomyśleć głębiej, wychodzą na jaw inne gorsze skutki. Pomyślmy. Jak dać radę widząc, że bliscy starzeją się i umierają, wiedząc, że my na zawsze pozostaniemy tacy sami, z bólem w sercu po ich stracie? Czy jak osiągniemy wszystko, co planowaliśmy, spełnimy wszystkie nasze marzenia, to zostanie cokolwiek, co trzymało by nas przy życiu? Albo, nie daj Boże, stanie się coś, co na zawsze zmieni nasze poglądy na gorsze, sprawi, że z nadzieją spoglądaliśmy na śmierć? Patrząc od tej strony nieśmiertelność, wcale nie wydaje się taka znowu świetna. I właśnie tak to było z główną bohaterką.
''Tak, to dlatego robiłam wszystko, żeby zagłuszyć emocje. Bo one bolą.''
Nastasya jest złamaną przez życie osobą. Już nie nastolatką, chociaż na taką wygląda, ponieważ setki lat trudnego życia sprawiły, że straciła całą swoją dziecięcą niewinność. Była kochana, sama kochała, miała rodzinę i przyjaciół... swoje dzieci... ale przez lata wszystko straciła. Przeżywała głód, tragiczne wydarzenia, choroby, z których nikt, oprócz niej nie wychodził żywy. Została sama, otoczyła swoją psychikę ochronnymi warstwami, zaczęła imprezować, pić w gronie sobie podobnych osób, odcinając się od bólu i trudnych emocji, z którymi sobie nie radziła. Do pewnego czasu. I tutaj zaczyna się jej historia. Historia jej zmiany na lepsze, pogodzenia się z przeszłością oraz otworzenia na świat i ludzi. Ta zmiana była bardzo subtelna, przejawiała się na początku w drobnych decyzjach, by ostatecznie ugruntować ją w nowych przekonaniach. Jednakże Nastasya nie poradziłaby sobie, gdyby nie River, kobieta jeszcze bardziej doświadczona, która uznała za swoją misję pomoc nieśmiertelnym w staniu się lepszymi ludźmi.
''Żyłeś sobie kiedyś swoim życiem, w swojej rzeczywistości i nagle stało się coś, co rozerwało twój świat na pół? Coś zobaczyłeś albo usłyszałeś i w jednej chwili to, kim byłeś, wszystko, co robiłeś, rozprysło się na tysiąc odłamków brutalnej, gorzkiej rzeczywistości?''
Jednak z tego wszystkiego najbardziej spodobał mi się humor głównej bohaterki. Bardzo cenię postacie, które potrafią mnie rozbawić, a Nastasyi udawało się to w szczególności. Dodatkowo chylę ukłony, że po tym wszystkim, co przeszła, dalej potrafiła żartować, śmiać się i po prostu przeżywać każdy kolejny dzień. Chociaż z drugiej strony dość trudno byłoby jej popełnić samobójstwo... Wracając jeszcze na moment do wspomnianego wcześniej wątku romantycznego. Bardzo spodobało mi się to, że autorka wcale nie wyjaśniała wszystkich relacji od razu miłością. Owszem pojawiło się i pożądanie i namiętność, ale słowa o prawdziwej miłości w ogóle nie przeczytałam. Może się to wydawać dziwne, ale biorąc pod uwagę to co przeżyła Nastasya trudno by było uwierzyć, że od razu się w kimś zakochała.
''Mój brak postępów, niedojrzałość wraz ze zdrową dozą skłonności do autodestrukcji sprawiły, że pod wpływem impulsu chciałam odpowiedzieć "och pieprzyliśmy się w kurniku".Ale wykończona nerwowo nie potrafiłam tak żartować.''
Na niemal sam koniec chciałabym napisać jeszcze coś, co mi się pod względem technicznym strasznie nie podobało i kuło w oczy. Mianowicie dość często zdarzało mi się przyuważyć jakiś błąd interpunkcyjny, językowy czy składniowy. Nic dużego np. mała litera po kropce, źle odmieniony przymiotnik, takie niby nic, ale rzuciło mi się to w oczy. Nie żebym sama ich nie popełniała, ale żeby w książce aż tyle się ich zdarzało to już coś. Sam styl autorki bardzo mi się spodobał, pisała krótko i zwięźle, a wplatane w wizjach i snach wspomnienia Nastasyi nie wydawały się być dodawane na siłę. Może ma też związek z tym, że ta historia najzwyczajniej mi podeszła?
Żeby podsumować tą moją dość długą wypowiedź (sama nie spodziewałam się, że aż tak się rozpiszę) napiszę, że jestem bardzo zaskoczona, że książka nie otrzymała większego rozgłosu. Wiem, że nie jest bez wad, bądź co bądź skierowana jest do młodszych odbiorców, ale ma w sobie coś co sprawiło, że historia Nastasyi na długo pozostaje w myślach. Dlatego, zachęcam wszystkich do zapoznania się z Ukochanym nieśmiertelnym, może i Wam przypadnie ona do gustu.
8/10
Seria Ukochany nieśmiertelny
Ukochany nieśmiertelny - Porwana w mrok - Eternally Yours
Wyzwania: Klucznik (Przeczytana w 1 dzień)
To mnie zaskoczyłaś, pamiętam jak zakupiłam ją za marne grosze i nawet nie przeczytałam a przekazałam ją dalej, bo myślałam, że mi się nie spodoba. To był błąd.
OdpowiedzUsuńCóż, dawno nie sięgałam po takie książki, ale czas to zmienić, bo bardzo mnie zaciekawiłaś.
OdpowiedzUsuńJeżeli tylko bohaterkę da się polubić to pisze się na te książkę :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, tytuł zraża. Myślałam, że to będzie kolejna książka typu "kocham go, ale nie możemy być razem bo bla bla coś tam coś". Jednak jeśli piszesz, że tytuł nie bardzo obrazuje to, co się dzieje w powieści, to czuję się nią nieco zainteresowana.
OdpowiedzUsuńPomimo Twojej zachęcającej recenzji, ja nie mam ochoty na tą książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Niby typowe fantasy którego jest mnóstwo ale zaciekawiła mnie ta książka. Tytuł od razu skojarzył mi się ze Zmierzchem a tu zaskoczenie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
blog--ksiazkoholiczki.blogspot.com
Nie mam w planach, mój stosik jest za duży, a czasu coraz mniej :(
OdpowiedzUsuńKsiążka całkiem dobrze się zapowiada. Aż dziw, że jeszcze o niej nie słyszałam. Z chęcią przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńOoo... no proszę proszę ;)
OdpowiedzUsuńWydaje się warta przeczytania :D
Po tytule faktycznie można się spodziewać, że książka skupia się głównie na wątku miłosnym. Twoja recenzja bardzo zachęca więc zapiszę sobie tytuł tej książki i będę na nią polować ;)
OdpowiedzUsuńAleja Czytelnika
Fakt, nigdy nie słyszałam o tej książce - a sądząc po Twojej recenzji autorka faktycznie spaprała sprawę, dając jej tak nieadekwatny do treści tytuł, który na dodatek przywodzi na myśl niezbyt szczęśliwe skojarzenia. Lubię motyw nieśmiertelności w powieściach, zwłaszcza w takim wydaniu, kiedy jest przedstawiony jako niekoniecznie coś cudownego i wymarzonego. Trzeba uważać, czego się pragnie, bo niestety wszystko ma swoje minusy - i nawet, jeśli ich na początku nie widać, z czasem ujrzą one światło dzienne. Muszę się koniecznie rozejrzeć za tym tytułem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
rude-pioro.blogspot.com
Powiem szczerze, że to strasznie boli - cała ta trylogia jest dobra, pomysł wręcz niesamowity, a mimo to okładkę ma odstraszającą i beznadziejną, tytuł został spaprany i tylko odpycha, a na dodatek niemal nikt o niej nie słyszał! Ja również bardzo lubię tę trylogię i żałuję, że została tak potraktowana, cieszę się więc, że nie tylko ja ją znam i polecam :)
OdpowiedzUsuńBooks by Geek Girl
Recenzja zachęcająca, ale coś tego nie czuje :)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że jest to aż tak dobra książka. Koniecznie muszę się za nią zabrać :D
OdpowiedzUsuńNormalnie przeszłabym obok tej książki obojętnie, ale zaciekawiłaś mnie. Widać, że nie jest to do końca głupiutka książka o nieśmiertelnych, bo zawiera w sobie coś więcej, jak choćby stratę :)
OdpowiedzUsuńNie jestem do końca pewna czy to książka dla mnie, więc jeszcze to przemyślę ;)
OdpowiedzUsuńThievingbooks.blogspot.com
dopisuję do must read - zwłaszcza, że po tytule od razu bym ją zdyskwalifikowała, ale twój pierwszy akapit, a następnie cała recenzja, gdzie wspominasz o choćby humorze - sprawiły, że chcę ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńOoo, brzmi dobrze - lubię takie historie! ^_^ Muszę na nią kiedyś zapolować. :P
OdpowiedzUsuńTa książka ma jedną z najlepszych okładek w Amber, aż się dziwię ;) Mimo wszystko chętnie bym ja przeczytała, zachęciłaś mnie ;)
OdpowiedzUsuńLubię takie długo pozostające w głowie treści. Chętnie przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńPo Twojej recenzji jestem pewna, że warto po nią sięgnąć <3
OdpowiedzUsuńBuziaki, obserwuję!
modnaksiazka.blogspot.com