![]() |
źródło: LC |
Tytuł oryginału: The Fault In Our Stars
Seria: --
Wydawnictwo: Bukowy las
Liczba stron: 312
Data wydania: 6
lutego 2013
‘’To tylko nasza, a
nie gwiazd naszych wina.’’
Dość długo zastanawiałam się jak zacząć pisać ta recenzję.
Bałam się, że słowa których użyję nie określą w pełni tego jaką to niezwykłą
książką jest ‘’Gwiazd naszych wina’’. Bałam się również tego, pozwolę sobie
zacytować: ‘’Pisanie grzebie, a nie wskrzesza’’, czyli że po przeczytaniu tej
książki po prostu o niej zapomnę i nie wspomnę już ją więcej. Jakby to był
zamknięty temat, a nie chcę by tak było. Chcę by trwała w mojej pamięci jak
najdłużej.
‘’W miarę jak czytał,
zakochiwałam się w nim tak, jakbym zapadała w sen: najpierw powoli, a potem
nagle i całkowicie.’’
Szesnastoletnia Hazel choruje na raka i tylko dzięki
cudownej terapii jej życie zostało przedłużone o kilka lat. Jednak nie chodzi
to szkoły, nie ma przyjaciół, nie funkcjonuje jak inne dziewczyny w jej wieku,
zmuszona do taszczenia ze sobą butli z tlenem i poddawania się ciężkim
kuracjom. Nagły zwrot w jej życiu następuje, gdy na spotkaniu grupy wsparcia
dla chorej młodzieży poznaje niezwykłego chłopaka. Angusuts jest nie tylko
wspaniały, ale również, co zaskakuje Hazel, bardzo nią zainteresowany.//LC
‘’Nie masz wpływu na
to, że ktoś cię zrani na tym świecie, staruszku, ale masz coś do powiedzenia na
temat tego, kim ta osoba będzie. Podoba mi się mój wybór.’’
Pokochałam szczerze wszystkich bohaterów tej historii. Każdy
miał w sobie coś dzięki czemu nie dało się ich polubić. Hazel upartość i
stanowczość, co w niej podziwiam, Gus chęć zaistnienia i poczucie humoru oraz
Isaac, który potrafił podnieść się u upadku, jakim była utrata dziewczyny i
wzroku. Każdy na własny sposób radził sobie ze zbliżającym się końcem, nie
poddawał się i trwał dalej.
‘’Moje idee to
gwiazdy, które nie potrafię ułożyć w konstelacje.’’
Czytając albo uśmiechałam się albo płakałam… lub jedno i
drugie. Uśmiech poprzez mokre oczy, kiedy to prawie nic nie widzi się przez
łzy. Już dawno tak nie płakałam, a nie należę do osób jawnie pokazujących swoje
uczucia. Pan Green nie owija w bawełnę. Otwarcie i bez zbędnych dramatów pisze
o tym co mogłoby spotkać nas lub naszych bliskich. Nie próbuje na siłę wciskać
nic łzawego. Po prostu to, że przez to płaczesz lub śmiejesz się jest
najzwyczajniej naturalne, niewymuszone. Nawet teraz dwa dni po przeczytaniu nadal czuję w sercu pustkę, gdy tylko przypomnę sobie któryś z fragmentów.
‘’Niektóre wieczności
są większe niż inne.’’
Już zanim zabrałam się za GNW wiedziałam jak się zakończy.
Jednak czytając podświadomie, czy świadomie ignorowałam to i nie dopuszczałam
do siebie. Cały czas wmawiałam sobie, że wszystko zakończy się dobrze i
poniekąd tak się stało… tylko, że inaczej niżbym chciała. I to następny pozytyw
pana Greena. Nie pisze tego, czego się od niego oczekuje, bo nie zawsze to jest
to co jest dla nas czytelników najlepsze. To sprawia, że kocham tą historię
jeszcze bardziej; brak utartych schematów.
‘’Może <okej>
będzie naszym <zawsze>.’’
Ta książka skłania do refleksji. Nie tylko nad śmiercią, ale
przede wszystkim nad życiem. Hazel i Gus starają się żyć najlepiej jak potrafią
mimo, że wiedzą, iż to życie nie będzie długie. Mają swoje marzenia i cele i
próbują je wypełnić. Ale czy my też tak postępujemy? Czy staramy się w pełni
wykorzystać dany nam czas?
10/10
Jestem pod wrażeniem Twojej recenzji , niestety książki już w mniejszym stopniu . Podobała mi się , bo nie mogę udawać ,że nie . Mimo to , spodziewałam się czegoś lepszego , chociaż "Papierowe miasta" mi to w jakimś stopniu wynagrodziły ;)
OdpowiedzUsuńGNW to pierwsza książka pana Greena, którą przeczytałam, jednak już nie mogę doczekać się następnych :D
UsuńJuż tyle dobrego nasłuchałam/naczytałam się o tej książce, że chyba najwyższy czas spróbować... Co prawda gustuję w fantasy/SF, no ale wyjątek można zrobić ;).
OdpowiedzUsuńSpróbuj naprawdę warto :)
UsuńBardzo lubię tę książkę :D Czytałam ją bodajże 2 lata temu i od tamtego czasu cały czas mam ją w pamięci :) Film był trochę gorszy, ale chyba zawsze tak jest ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Alpaka
http://alpakowerecenzje.blogspot.com/
GNW to jedna z niewielu książek, które tak podbiły moje serce, natomiast film mam jeszcze przed sobą :D
UsuńCzytałam, książka nawet mi się podobała, chociaż nie uważam jej za rewelacyjną, ale bardzo chcę poznać kolejne dzieła tego autora ;)
OdpowiedzUsuńMi pewnie spodobała się tak bardzo ponieważ zwykle nie czytam specjalnie "mądrych" książek, które nie kończą się typowymi happy endami. Taki powiew nowości był wręcz oszałamiający :)
UsuńChyba przeze mnie zwykła przekora przemawia, bo im więcej czytam o tej książce i im więcej ludzi mi o niej z pasją opowiada, tym mniej mam ochotę ją przeczytać ;). Ale może kiedyś po nią sięgnę :).
OdpowiedzUsuńTeż tak miałam. Nawet sobie nie wyobrażałam, że kiedykolwiek przeczytam GNW, ale okoliczności zmusiły mnie do tego i teraz w ogóle nie żałuję ;)
UsuńNa mnie ta książka zrobiła ogromne wrażenie i napisałam bardzo pozytywną recenzję. Jestem ciekawa pozostałych powieści tego autora. Pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńPiękna recenzja♥ Przeczytałam książkę, a 2 dni później obejrzałam film. Na książce ryczałam przez ostatnie 5 rozdziałów, na filmie- ostatnie 20 min. Polecam również inne powieści pana Greena np. W Śnieżną Noc. Akurat miałam to szczęście i czytałam to w Wigilię, co jeszcze bardziej podkręcało klimat;3
OdpowiedzUsuńPiękna recenzja♥ Przeczytałam książkę, a 2 dni później obejrzałam film. Na książce ryczałam przez ostatnie 5 rozdziałów, na filmie- ostatnie 20 min. Polecam również inne powieści pana Greena np. W Śnieżną Noc. Akurat miałam to szczęście i czytałam to w Wigilię, co jeszcze bardziej podkręcało klimat;3
OdpowiedzUsuń