poniedziałek, 18 sierpnia 2014

"Zapomniane" Cat Patrick

źródło: LC

Tytuł oryginału: Forgotten
Seria: --
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 312
Data premiery: 12 stycznia 2012

Pierwszy raz natknęłam się na tą książkę przeglądając jeden z magazynów. Od razu zaciekawił mnie opis, a od okładki wprost nie mogłam oderwać wzroku. No, więc zaczęły się żmudne poszukiwania. Miałam wtedy niecałe 12 lat, więc ‘’żmudne poszukiwania’’ ograniczały się do wypadu do dwóch najbliższych księgarni i błagania ciotki by jak tylko zobaczy gdzieś ‘’Zapomniane’’ to dała mi o tym znać. Pewnego słonecznego dnia coś tknęło mnie by wejść do księgarni i oto na jednej w półek samotnie stało ‘’Zapomniane”. Starałam się na nią nie rzucić jak kompletna idiotka, ale sądząc po minie pani, która mnie później obsługiwała, nie udało mi się. Tak pokrótce przedstawia się historia zdobycia tej książki. A teraz przeczytajcie opis tejże powieści.

Mam problem: Widzę migawki przyszłości, jakby to były wspomnienia. Ale przeszłość jest dla mnie tajemnicą. Pamiętam, co będę miała na sobie jutro, i kłótnię, która zdarzy się dopiero po południu. Ale nie wiem, co jadłam wczoraj na kolację. Radzę sobie dzięki notatką, mamie i najlepszej przyjaciółce, Jamie, i system jakoś działa… Do czasu. Bo teraz wszystko się sypie. Jamie się buntuje. Mama mnie okłamuje. I nie widzę w swojej przyszłości chłopaka, za którym szaleję. Ale dzisiaj go kocham. I chciałabym zapamiętać na zawsze, jak bardzo…


Każdy czasami chciałby o czymś zapomnieć, prawda? Wyobraźnie sobie, że to możliwe. Zapominacie co działo się wczoraj, ale dla równowagi wiecie jak potoczy się jutrzejszy dzień. Wydaje się ekstra… ale tak nie jest. London tak właśnie ma. Wstaje rano z pustką w głowie nie wiedząc niczego dopóki nie przeczyta zrobionych wcześniej notatek. Mało tego idzie do szkoły i próbuje zachowywać się jakby nie wiedziała, że jutro pokłóci się z najlepszą przyjaciółką, albo, że koleżanka z lekcji WF-u poprosi ją o zeswatanie z chłopakiem z ławki. Podziwiam ją za to. Sama pewnie zamknęłabym się w czterech ścianach, trzęsąc się ze strachu i niewiedzy. Mimo, że z moją pamięcią nie jest za dobrze to i tak cieszę się, że w ogóle coś pamiętam. London podziwiam, także za to, że potrafiła, co dzień na nowo zakochiwać się w tym samym chłopaku i do tego umiała ukrywać, że w ogóle go nie poznaje. Oczywiście do czasu, ponieważ jak to zwykle bywa Luke też coś przed nią ukrywa.

W tej książce bardzo podobało mi się to z jakim uporem i odwagą London dąży do odkrycia swojej przeszłości, która aż do pojawienia się pewnego mrocznego wspomnienia, była zagadką. I mimo, że nie pamiętała, co dokładnie robiła w poprzednim dniu to i tak starała się dalej, byle tylko dowiedzieć się co stało się z jej ojcem i co dokładnie przedstawia to ‘’mroczne wspomnienie’’. Następnym plusem ‘’Zapomniane’’ to bardzo krótkie rozdziały. Wiadomo, że takie czyta się szybciej, bo mówisz sobie: ‘’jeszcze jeden rozdział’’, potem widzisz, jaki jest krótki i z jednego robi się dwa, potem z dwóch cztery i tak dalej i tak dalej. Potem okazuje się, że jesteś po połowie książki i właśnie minęła pierwsza w nocy. Nie żeby mi się tak kiedyś przydarzyło, skądże znowu XD. Przyznaję (lekko zażenowana), że w ostatnie rozdziały uroniłam kilka łez (czyt. ryczałam jak bóbr). Nie wiem, dlaczego, jednak przyznam, że to jedna z trzech książek przy których płakałam. Reszty dobrowolnie nie zdradzę. Po prostu końcówka książki obfitowała w tyle smutnych a zarazem pełnych nadziei momentów, których nie da się czytać z obojętną miną.

 Ale wracając, jedyne, co mnie irytowało w tej książce to słówka typu ‘’histra’’ i ‘’dzienks’’, czyli zdrobnianie na siłę. Wiem pani Partick starała się trafić językiem do młodzieży, ale to zdecydowanie nie pasowało i na dodatek było trochę za dziecinne jak dla mnie. Bogu dzięki w miarę przeczytanych stron autorka coraz mniej ich używała, bo naprawdę, ale to naprawdę tego nie lubię. I może nawet ocena byłaby trochę inna.

‘’Zapomniane’’ trochę zmieniło moje spojrzenie na świat. Nie mówią tu co prawda o gromie z jasnego nieba, ale sprawiła, że zaczęłam się zastanawiać, czy aby na pewno chciałabym o czymkolwiek kiedykolwiek zapomnieć. Bo mimo, kilku niemiłych wspomnień to nadal mogę wrócić myślami jak to BYŁO kiedyś, a nie jak to BĘDZIE kiedyś.

9/10

PS: Och, jak strasznie chciałabym mieć taki kolor włosów jak dziewczyna z okładki!

2 komentarze:

  1. Ojojoj faktycznie śliczny kolor. <3 Recenzja fajna - do książki mnie przekonałaś. :D A okładka boska. *o*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mówi się żeby nie oceniać książki po okładce, jednak w tym przypadku można to sobie śmiało odpuścić :D

      Usuń

Dzięki wielkie za każdy komentarz, zwłaszcza taki, który nie składa się wyłącznie z np. ''Mam w planach'', ''Może przeczytam''. Każdy motywuje mnie do dalszego starania się i wkładania coraz więcej pracy i siebie w to co piszę :)

PS: Nie odpowiadam na komentarze typu: ''Obserwacja za obserwację?"

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...