Witam w kolejnej odsłonie serii Trzy z trzech! Tym razem po raz ostatni (przynajmniej na ten rok) przedstawiam zestawienie lektur... ale z dodatkową kategorią! Teraz będą to lektury, do których przeczytania zmusił mnie udział w konkursach. A więc zapraszam!
To, że nie lubię albo raczej nie przepadam za polską twórczością nie jest tajemnicą. Tak na dobrą sprawę to dopiero od zeszłego roku zaczęłam się do niej przekonywać dzięki m.in. Ewie Nowak. Ale co spowodowało moją niechęć do rodzimej literatury? Mianowicie książki takie jak Kłamczucha.
Co mi się w niej tak bardzo nie podobało? Przede wszystkim główna bohaterka, która to otrzymała (nie)zaszczytne miano największej książkowej idiotki. Jak mnie ona irytowała, to ludzkie pojęcie przechodzi! To tak jakby złączyć Allie (Wybrani), Britt i Corbie (Black Ice) i Emily (Collide) w jedno, a jeszcze to byłoby mało. Naprawdę brak mi słów.
Ta książka była dla mnie taką męczarnią, że chyba jako pierwszej książce dałam ocenę 1/10 na lubimyczytac.pl. Nigdy nie zapomnę tego wmuszania w siebie kolejne rozdziały (wtedy jeszcze nie przyjmowałam do wiadomości niekończenie książki), łez bezsilności i wkurzenia oraz kilkunastu godzin, które mogłabym spożytkować na o wiele lepsze pozycje. Proszę mi wybaczyć, jeśli kogoś tą opinią uraziłam, ale dla mnie Małgorzata Musierowicz pozostanie jedną z najmniej lubianych autorek i raczej nic tego nie zmieni.
Dzień kolibra przeczytałam stosunkowo niedawno, bo jeszcze w tym roku szkolnym, więc dużo faktów i samej akcji kojarzę ze szczegółami.
To co przemawia na korzyść dla tej książki jest fakt, że dość szybko się ją czyta. Naprawdę, nie wiem czy poświęciłam na nią nawet półtora dnia. Krótka, dobrze napisana, więc co w niej jest nie tak? Mianowicie jak dla mnie Dzień kolibra jest niewypałem. Fabuła jest niewyraźnie zarysowana i nie zmierza ku żadnemu konkretnemu celu. Moment kulminacyjny jak i całe zakończenie było dla mnie bezsensowne i w ogóle jakieś takie... za bardzo otwarte. Niespecjalnie przepadam za takimi zakończeniami i Dzień kolibra nie był wcale wyjątkiem. Z końcówki nie dało się nic wywnioskować i wszystkiego trzeba się było samemu domyślić.
Jednakże dlatego, że książkę czytało się szybko i w miarę dobrze, mogłam z czystym sumieniem dać ja do Toleruję. Praktycznie nic nie wniosła do mojego życia i ekspresowo o niej zapomniałam, a emocji to we mnie głębszych nie wywołała (ani nienawiści czy irytacji ani sympatii czy współczucia).
Tę pozycję w przeciwieństwie do Dzień kolibra czytałam daaawno temu. Jeszcze w podstawówce, jeśli się nie mylę. Początkowo w ogóle się nie spodziewałam, że mi się spodoba, więc jakież było moje zdziwienie, kiedy po zaledwie kilku stronach zaczęłam wczuwać się w akcje i coraz bardziej dopingować bohaterom!
Największym zaskoczeniem, jak dla mnie było, to iż w ogóle nie przeszkadzał mi fakt, że akcja dzieje się w Polsce! Ba! Nawet mi się to podobało! Do tej pory pamiętam niektóre wydarzenia, opisy Warszawy, czy charaktery postaci. A jak tak teraz myślę, to nawet przypominam sobie, co dokładnie się działo. A wierzcie mi, czasami nie pamiętam niczego z książki, którą przeczytałam miesiąc, a co dopiero kilka lat temu. Szok, ogromny szok. Pan Bahdaj kompletnie mnie ujął, chociaż ani piłka nożna, ani Polska nie są moimi ulubionymi tematami. Tym większe chylę mu ukłony.
Swoją drogą zaczęłam się nawet zastanawiać nad tym, by sobie tę książkę powtórzyć - nie jest ona specjalnie okazała (ma coś koło dwustu stron), więc może nie jest to najgorszy pomysł...
I to byłby koniec na dzisiaj. Następna odsłona Trzy z trzech pojawi się pewnie gdzieś pod koniec marca albo początkami kwietnia (kiedy już wymyśle jaki tym razem motyw wybrać).
PS: Kilka minut temu skończyłam (po raz etny) oglądać na Polsacie Slumdog. Milioner z ulicy. Zna ktoś? Bo ja uwielbiam i za każdym razem nadal wywołuje we mnie te same emocje ^^.
A ja akurat lubię Kłamczuchę i ogółem całą twórczość Musierowicz <33 Buziaki, Idalia :**
OdpowiedzUsuńhttp://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/
Mi tam podobał się fragment z "Dnia kolibra" kiedy główny bohater i jego kolega przyłapują nauczycieli na... no nie ważne xD a do Musierowicz nie przekonała mnie nawet "Ida sierpniowa", chociaż była dla mnie bardziej zrozumiała niż "Opium w rosole" ;) Slumdog był dzisiaj :0 zapomniałam!!!! :/
OdpowiedzUsuńA ja bardzo lubię Musierowicz :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam żadnej z tych powieści i jakoś mnie do nich nie pcha :D Świetny jest ten cykl "Trzy z trzech", więc koniecznie go kontynuuj ^^
OdpowiedzUsuńBądź tu teraz
Oj, jak widzę "Kłamczuchę" to za każdym razem mam niemiłe ciarki. Przez całe życie bardzo szanowałam książki, ale dla Musierowicz nie miałam litości i to była jedyna książka, którą rzuciłam przez cały pokój i stwierdziłam, że przebrnięcie przez połowę tego badziewia to było i tak o połowę za dużo. Przez takie książki na wiele lat zraziłam się do polskiej twórczości.
OdpowiedzUsuńCo do dwóch pozostałych książek chyba nie miałam ich na liście lektur, a przynajmniej nie pamiętam bym kiedykolwiek je czytała, lub omawiała na lekcjach.
Pozdrawiam serdecznie :)
Biblioteczka Dagmary
Za Musierowicz też nigdy nie przepadałam ;).
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię książek Musierowicz ;)
OdpowiedzUsuńhttp://paulan-official-blog.blogspot.com/
"Kłamczuchy" już zbytnio nie pamiętam, więc ciężko mi cokolwiek stwierdzić. A "Slumdoga" uwielbiam;) Tez mogłabym oglądać bez końca.
OdpowiedzUsuńMam gdzieś w domu "DO przerwy" i parę lat temu zaczęłam to nawet czytać, a potem sama nie wiem dlaczego, przestałam i odłożyłam ją na półkę. Ale pamiętam, że nawet mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńTrudno jest mi sie wypowiedziec na temat jakiejkolwiek z tych pozycji, gdyż żadnej z nich niestety nie przeczytaam.
OdpowiedzUsuńZ wymienionych przez ciebie książek czytałam tylko Kłamczuchę. Mamy różne gusta, bo mi Kłamczucha bardzo się podobała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
A ja nigdy nie przeczytałam żadnej książki Musierowicz :P
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko jedną książkę Musierowicz i średnio mi się podobała, bo to nie do końca mój gatunek. Pewnie nie sięgnę po inne jej dzieła :D
OdpowiedzUsuńBle, Musierowicz.... Podzielam twoją opinię, choć mnie bardziej od Kłamczuchy męczyło Opium w rosole. Kłamczucha nie była aż taka zła :D
OdpowiedzUsuńJa czytałam jedną książkę Musierowicz, "Małomówny i rodzina", która na początku wiała nudą, ale potem... Pokochałam ją całym sercem! <3 Chętnie przeczytam ją jeszcze raz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie na nową recenzję!
Przerwa na książkę
Snapchat: przerwa_ksiazke
Nie kojarzę niestety drugiej i trzeciej pozycji :( Pierwszą tak, ale nie czytałam :D I nie zamierzam... :P
OdpowiedzUsuńNiestety żadnej z powyższych lektur nie czytałam, ale w tym roku szkolnym mam w spsicie lektur jakąś ksiażek Musierowicz, nie pamiętam dokładnie jaką :)
OdpowiedzUsuńWow! Twój wybór Musierowicz mnie zaskoczył, ale doskonale rozumiem ;)
OdpowiedzUsuńJa niestety nie mam jak się zachwycać jej ksiązkami, ponieważ poznałam tylko trzy, w tym śmiesznie naiwną Idę Sierpniową... :/