Tytuł oryginału: All-American Girl Seria: Dziewczyna Ameryki #1 Tłumaczenie: Edyta Jaczewska Wydawnictwo: Amber Liczba stron: 200 Data wydania: 2005 |
Najsłynniejsza obok serii Pamiętnik księżniczki powieść ulubionej autorki wszystkich nastolatek.
Czy życie może się zmienić w jednej sekundzie? Powiedzmy, między kupieniem ciastka a płyty CD? Właśnie tak dzieje się z Samanthą Madison. Właśnie taka jedna sekunda wystarcza, żeby uratować życie prezydenta Stanów Zjednoczonych. I zostać bohaterką narodową. I wpaść w oko Pierwszemu Synowi...
Pierwszy raz przeczytałam Dziewczynę Ameryki kilka lat temu. Podchodziłam do niej jak do odbezpieczonego granatu, ponieważ moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Cabot było, łagodnie rzecz ujmując, nieudane. Idol nastolatek był/jest/zawsze będzie moim pierwszym książkowym zawodem, książką, która złamała moje do tej pory nienaruszone serce. Wyjaśnia to, dlaczego dość sporo czasu spędziłam na przekonywaniu samej siebie do udzielenia drugiej szansy autorce. Ale w końcu się przemogłam i sięgnęłam po Dziewczynę Ameryki. Po dzień dzisiejszy gratuluję sobie za podjęcie tej decyzji.
''Rana zadana własną ręką nie boli mniej.''
Nie da się zaprzeczyć, że książki pani Cabot są dosyć znane. Najbardziej chyba Pamiętniki księżniczki, które to do tej pory nie miałam okazji przeczytać, a teraz coś tak wątpię, by mi się spodobały. No cóż. Każdy na pewno kiedyś się z nią spotkał, będąc młodszym czy starszym. Jak wcześniej wspomniałam, moje pierwsze spotkanie nie było miłe, ale kolejne już jak najbardziej. Wszystkie te książki łączy w sobie jedna rzecz (z tego co pamiętam): humor. Dziewczyna Ameryki spodobała mi się w takim stopniu właśnie dzięki m.in. całej tej otoczki dobrego poczucia humoru. Pani Cabot wie jak pisać, by rozbawić czytelnika, jednocześnie nie będąc nachalnym czy złośliwym.
Kiedy pierwszy raz czytałam Dziewczyną Ameryki, bardzo utożsamiałam się z Sam. Wiecie, byłam wtedy młodsza (miałam około dwanaście lat) i taka niezależna, buntownicza piętnastolatka wydawała mi się niezbitym autorytetem, przez co sama bardzo chciałam kiedyś taka się stać. Teraz mając te piętnaście lat, zauważyłam, rzeczy jakich wcześniej nie zauważałam albo uważałam za mało ważne lub nieistotne. Mianowicie albo ja zachowuję się za dorośle albo Sam zachowuje się za dziecinnie. Nie wiem, która możliwość jest bardziej prawdopodobna. Bo niektóre jej zachowania, myśli i osądy były naprawdę mało dorosłe, a w innych przypadkach kierowała się tylko dziecinnym uporem. Wmawiała sobie pewne sprawy, inne ignorowała lub machała na nie ręką. Uwzięcie trwała w błędnych przekonaniach, nie widząc ich bezsensowności i niekiedy głupoty. Patrzyła lecz nie widziała. Słuchała lecz nie słyszała. Właśnie to próbowała jej wytłumaczyć moja ulubiona postać w tej książce, Susan. Nauczycielka rysunku, do którego została zmuszona chodzić Sam. Od początku ją polubiłam, ale teraz, bo wcześniej tak jak Sam uważałam ją za osobę łagodnie rzecz ujmując nieprzyjazną. To właśnie ona i z pomocą Dawida powoli ukazywała jej błędy w jej przekonaniach i osądach, aż w końcu nasza Sam zmądrzała i przejrzała na oczy.
Dużą rolę w Dziewczynie Ameryki odgrywa oczywiście polityka. Ja jako osoba, która od polityki i WoSa stroni (a żeby tylko...) początkowo myślałam, że będzie to dla mnie problem. Jak się później okazało autorka nie przejmowała się tym zanadto. Owszem, było trochę polityki i poglądów, ale opisana była tak ogólnikowo, że nawet ja uważałam to jako dopuszczające. Ale oprócz tego, ważnym elementem książki były więzi rodzinne. Sam jako środkowe dziecko, mając jedną starszą, jedną młodszą siostrę, uważała się za wiecznie pokrzywdzoną osobę i nie zauważała tego, jak bardzo dbają i kochają ją bliscy. Potrzebowała wyraźnego znaku by w końcu uwierzyć w to, że za swoimi maskami i różnymi zachowaniami rodzina zawsze stanie za nią murem.
Dziewczynę Ameryki polecam jednak młodszym odbiorcom. Tak do tych piętnastu-szesnastu lat. Nie mówię, że starszym się nie spodoba, ale zupełnie inaczej patrzy się na tę książkę będąc przykładowo jedenastolatką, a inaczej piętnastolatką. Niemniej książka jest godna polecenia i mam nadzieję, że chociaż to da się wywnioskować z tej opinii.
Dużą rolę w Dziewczynie Ameryki odgrywa oczywiście polityka. Ja jako osoba, która od polityki i WoSa stroni (a żeby tylko...) początkowo myślałam, że będzie to dla mnie problem. Jak się później okazało autorka nie przejmowała się tym zanadto. Owszem, było trochę polityki i poglądów, ale opisana była tak ogólnikowo, że nawet ja uważałam to jako dopuszczające. Ale oprócz tego, ważnym elementem książki były więzi rodzinne. Sam jako środkowe dziecko, mając jedną starszą, jedną młodszą siostrę, uważała się za wiecznie pokrzywdzoną osobę i nie zauważała tego, jak bardzo dbają i kochają ją bliscy. Potrzebowała wyraźnego znaku by w końcu uwierzyć w to, że za swoimi maskami i różnymi zachowaniami rodzina zawsze stanie za nią murem.
Dziewczynę Ameryki polecam jednak młodszym odbiorcom. Tak do tych piętnastu-szesnastu lat. Nie mówię, że starszym się nie spodoba, ale zupełnie inaczej patrzy się na tę książkę będąc przykładowo jedenastolatką, a inaczej piętnastolatką. Niemniej książka jest godna polecenia i mam nadzieję, że chociaż to da się wywnioskować z tej opinii.
8/10
Seria Dziewczyna Ameryki
Dziewczyna Ameryki - Dziewczyna Ameryki. Pierwszy krok
Czytałam te książkę jak i większość części Pamiętnika Księżniczki gdy byłam w drugiej i trzeciej kalsie podstawówki i bardzo dobrze je wspominam. Choć teraz nie pamiętam do końca, o co chodziło, to wiem, że Dziewczynę Ameryku zapamiętałam w lepszym świetle. Chętnie za jakiś czas do niej wrócę, choć mam te 15 lat i nie wiem, jak ją odbiorę.
OdpowiedzUsuńKilka części z serii Pamiętnik Księżniczki mam na półce, lecz jeszcze tego nie czytałam. Jeśli spodoba mi się styl pisania tej autorki to z chęcią sięgnę po tą pozycję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Pamiętam, że kiedyś mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńNie zetknęłam się nigdy z twórczością autorki i wątpię aby to się stało ;)
OdpowiedzUsuńW życiu nie czytałam niczego od tej autorki. :o
OdpowiedzUsuńTa autorka kojarzy mi się głównie z "Pamiętnikiem księżniczki" całą serię przeczytałam i był to mile spędzony czas, "Dziewczynę Ameryki" również miałam w planach, ale wtedy jej nie przeczytałam, a teraz czuję, że mogłaby mi się już nie spodobać ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam jak byłam młodsza, byłam zachwcona i chciałam być jak Sam czy Mia, ale teraz myślę, że będąc w ich wieku nie lubiłabym ich.
OdpowiedzUsuńCzytałam kiedyś Meg Cabot i pamiętam, że bardzo podobał mi się jej styl ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam "Pamiętnik księżniczki", kiedy byłam w podstawówce i byłam pod wrażeniem. Kurczę, wiem, że "Dziewczyna Ameryki" to książka przede wszystkim dla takich jedenastoletnich dziewczynek, ale ta fabuła... WPAŚĆ W OKO PIERWSZEMU SYNOWI. Tak, to zdanie wygrało. Muszę przeczytać!
OdpowiedzUsuńBuziaki - zapraszam na nową recenzję!
Przerwa na książkę
Tej książki nie czytałam, ale znam autorkę, bo czytałam kilka jej książek w tym Idola Nastolatek i przyznam, że książka ta mi się akurat spodobała wtedy, kiedy ją czytałam po raz pierwszy, a miałam ok. 10 - 11 lat.
OdpowiedzUsuńCzytałam wieki temu. Ale wspominam ją bardzo dobrze;)
OdpowiedzUsuńTę książkę Meg Cabot sobie odpuszczę. ;) Ale chciałabym kiedyś dokończyć jej serię Pamiętnik księżniczki. :P
OdpowiedzUsuńRaczej nie sięgnę po tę książkę, wątpię żeby mi się spodobała :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie~ Nataliaaa
happy1forever.blogspot.com
Mam tę książkę, tylko w takiej fajnej różowiutkiej okładce ;D. W gimnazjum baaardzo mi się ta książka podobała, do tego stopnia, że [uwaga, żenujące wyznanie] za każdym razem, gdy robiłam sobie w domu hamburgery to jadłam je czytając ten fragment, w którym główni bohaterowie też jedli domowe hamburgery.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia! :)