LC |
Tytuł oryginału: If I Stay
Seria: If I Stay #1
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 248
Data premiery: 10 września 2014
Wydanie II
Ostatnio jak nie da się nie zauważyć istnieje niemal mania na punkcie ‘’Zostań, jeśli kochasz’’. Książka zawdzięcza to przede wszystkim niedawnej premierze filmu. Sama przyznaję się, że tylko z tego powodu poznałam tą książkę, a czytając coraz to różniejsze recenzje jedne pozytywne jedne negatywne, a inne zupełnie neutralne postanowiłam się przekonać, co i ja pomyślałabym o tej pozycji.
Mia straciła wszystko. Czy miłość pokona śmierć?
Po tragicznym wypadku, w którym zginęli jej najbliżsi, Mia trwa w stanie dziwnego zawieszenia. Musi podjąć decyzję, czy walczyć o odzyskanie przytomności, czy też poddać się i umrzeć. Próbując rozstrzygnąć ten dylemat, wspomina dotychczasowe życie.//LC
Moim pierwszym zdawałoby się banalnym problemem był wybór wydania. W pierwszym bardzo spodobał mi się tytuł, a okładka nieco mniej. W drugim wydaniu było na odwrót. Okładka obłędna, ale tytuł zdawał mi się nieco zbyt kiczowaty, adekwatny, ale mimo wszystko trochę tandetny. ‘’Jeśli zostanę’’ sprawiał wrażenie bardziej osobistego, dawał do myślenia, a ‘’Zostań, jeśli kochasz’’ to jakby zamknięty temat. W końcu wygrała moja próżna część natury i kupiłam wydanie filmowe.
Zacznę może od tego jak to wszystko się rozpoczęło. Sam wypadek wydawał mi się nieco niedociągnięty. Czegoś w nim brakowało, czegoś co sprawiło by ścisnęło mnie w gardle ze wzruszenia, a nie lekkiego szoku, że pani Forman tak szybko i nagle bierze się do rzeczy. Zdecydowanie było w tym za mało uczuć, chociaż chyba wiem co chciała przez to powiedzieć autorka. Że wystarczy sekunda nieuwagi i nagle może już być za późno, że nie trzeba dużo czasu by twoje życie obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. Rozumiem to, jednak i tak coś mi tu nie gra. A to ‘’coś’’ to chyba Mia. Ona sama (przynajmniej z początku) wydawała się mało uczuciowa. Nie chodzi mi tu o jej wspomnienia – w nich dawała sobie radę – jednak wtedy, kiedy wspominała. Zero żalu, czy melancholii. Zero złości i bezsilności, które to czułabym pewnie na jej miejscu. Po prostu nie wierzę, że nie czuła ani grama rozpaczy, kiedy to zobaczyła swoich martwych rodziców. Beznamiętnie przyglądała się swoim bliskim jak to próbują dać sobie radę w tak trudnej sytuacji. No może niezupełnie beznamiętnie i tylko z początku. Im dłużej czytałam tym więcej autorka ukazywała emocji Mii. Nie zawsze jednak tych pozytywnych. Najlepszym przykładem jest jej tchórzostwo. Bała się podjąć jakąkolwiek decyzję czy ryzyko. Jedyne co przemawia na jej korzyść pod tym względem to to, że sama się do tego przyznaje.
Jeśli chodzi o bohaterów to mogę z czystym sumieniem napisać, że byli dobrze wykreowani. Rodzice Mii zachowywali się jak na byłych rockmanów przystało i wcale nie wyglądało to nienaturalnie. Adam pomimo mojej początkowej niechęci związanej z jego imieniem okazał się prawdziwie zabawnym i troskliwym chłopakiem, który bardzo kochał swoją dziewczynę i był zrozpaczony kiedy dowiedział co się z nią stało. Kim robiła wszystko co była w stanie by pomóc swojej najlepszej przyjaciółce, wiedziała co chciałaby Mia i próbowała to spełnić. Oni i inni pokazywali na czym polega miłość, przyjaźń i cała gama uczuć. To było naprawdę piękne, że nie poddawali się i dalej wierzyli w Mię, chociaż ona sama miała coraz więcej wątpliwości.
A teraz a innej beczki. Nie potrafiłam całkowicie wczuć się w akcję. Nie mówię tu o tym, że nie ciekawiło mnie co będzie się dalej działo, czy że się nudziłam. Raczej o to, iż nie czułam nawet cienia potrzeby siedzenia całą noc nad książką tylko z tego powodu, że inaczej bym nie zasnęła. To mówi, że naprawdę mocno się wciągnęłam, a tu tego mi brakowało. Czytało się miło i najzupełniej niezobowiązująco, co w tym przypadku jest na minus (przynajmniej według mnie). Pani Forman narzuciła sobie niezwykle drastyczny i bolesny temat, a napisała to tak lekko, że nie wywoływało to głębszych uczuć. Tylko dwa momenty poruszyły moje serce z kamienia. Pierwszy to chwila w której Mia dowiedziała się co stało się z Tobby’m. Noszę w sobie przeświadczenie, że dzieciom nic złego nie powinno się dziać, więc zawsze gdy słyszę w wiadomościach, oglądam w filmach, lub czytam w książkach i gazetach o maltretowaniu, biciu dzieci to po prostu nie mogą wytrzymać. I choć tutaj nie stało się nic podobnego to i tak wzięło mnie to za serce. Drugim momentem było to jak w końcu Mia zdecydowała się co w końcu wybiera. Odejście, czy pozostanie? Od początku miałam przeczucie, że wybierze to co wybrała, ale nie brakowało w tym emocji. To była chyba najbardziej uczuciowy moment w całej książce, nie przesadzam. Ta scena podniosła nieco moją ocenę i poprawiła ogólną opinię.
Ważną rolę w książce i w życiu Mii pełniła muzyka. Co rusz, na niemal każdej kartce jest wspomniane o wiolonczeli, zespole Adama, wymarzonej szkole Mii, czy punkach. Początkowo nieco to mnie irytowało, dużo było określeń związanych z muzyką, których to nie rozumiałam i nawet przypisy od tłumacza dużo nie pomagały. Potem jednak było tego mniej aż w końcu prawie tego nie zauważałam. Ogólnie rzecz biorąc im dalej brnęłam w akcję tym bardziej podobało mi się to co czytałam.
Wiem, że ta recenzja jest nieco chaotyczna, jednak starałam się zmieścić w niej wszystkie moje odczucia dotyczące ‘’Zostań, jeśli kochasz’’. A było ich nie mało. Ta książka wzbudziła we mnie tyle sprzecznych emocji, że ledwie dałam radę ułożyć to w miarę przyzwoitą opinię. Nie wiem jak Wy, ale prędko tej książki nie zapomnę.
7/10
Mia straciła wszystko. Czy miłość pokona śmierć?
Po tragicznym wypadku, w którym zginęli jej najbliżsi, Mia trwa w stanie dziwnego zawieszenia. Musi podjąć decyzję, czy walczyć o odzyskanie przytomności, czy też poddać się i umrzeć. Próbując rozstrzygnąć ten dylemat, wspomina dotychczasowe życie.//LC
Moim pierwszym zdawałoby się banalnym problemem był wybór wydania. W pierwszym bardzo spodobał mi się tytuł, a okładka nieco mniej. W drugim wydaniu było na odwrót. Okładka obłędna, ale tytuł zdawał mi się nieco zbyt kiczowaty, adekwatny, ale mimo wszystko trochę tandetny. ‘’Jeśli zostanę’’ sprawiał wrażenie bardziej osobistego, dawał do myślenia, a ‘’Zostań, jeśli kochasz’’ to jakby zamknięty temat. W końcu wygrała moja próżna część natury i kupiłam wydanie filmowe.
‘’Czasem człowiek dokonuje w życiu wyboru, a czasem to wybór stwarza człowieka.’’
Zacznę może od tego jak to wszystko się rozpoczęło. Sam wypadek wydawał mi się nieco niedociągnięty. Czegoś w nim brakowało, czegoś co sprawiło by ścisnęło mnie w gardle ze wzruszenia, a nie lekkiego szoku, że pani Forman tak szybko i nagle bierze się do rzeczy. Zdecydowanie było w tym za mało uczuć, chociaż chyba wiem co chciała przez to powiedzieć autorka. Że wystarczy sekunda nieuwagi i nagle może już być za późno, że nie trzeba dużo czasu by twoje życie obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. Rozumiem to, jednak i tak coś mi tu nie gra. A to ‘’coś’’ to chyba Mia. Ona sama (przynajmniej z początku) wydawała się mało uczuciowa. Nie chodzi mi tu o jej wspomnienia – w nich dawała sobie radę – jednak wtedy, kiedy wspominała. Zero żalu, czy melancholii. Zero złości i bezsilności, które to czułabym pewnie na jej miejscu. Po prostu nie wierzę, że nie czuła ani grama rozpaczy, kiedy to zobaczyła swoich martwych rodziców. Beznamiętnie przyglądała się swoim bliskim jak to próbują dać sobie radę w tak trudnej sytuacji. No może niezupełnie beznamiętnie i tylko z początku. Im dłużej czytałam tym więcej autorka ukazywała emocji Mii. Nie zawsze jednak tych pozytywnych. Najlepszym przykładem jest jej tchórzostwo. Bała się podjąć jakąkolwiek decyzję czy ryzyko. Jedyne co przemawia na jej korzyść pod tym względem to to, że sama się do tego przyznaje.
‘’ Pozwolę ci odejść. Jeśli zostaniesz.’’
Jeśli chodzi o bohaterów to mogę z czystym sumieniem napisać, że byli dobrze wykreowani. Rodzice Mii zachowywali się jak na byłych rockmanów przystało i wcale nie wyglądało to nienaturalnie. Adam pomimo mojej początkowej niechęci związanej z jego imieniem okazał się prawdziwie zabawnym i troskliwym chłopakiem, który bardzo kochał swoją dziewczynę i był zrozpaczony kiedy dowiedział co się z nią stało. Kim robiła wszystko co była w stanie by pomóc swojej najlepszej przyjaciółce, wiedziała co chciałaby Mia i próbowała to spełnić. Oni i inni pokazywali na czym polega miłość, przyjaźń i cała gama uczuć. To było naprawdę piękne, że nie poddawali się i dalej wierzyli w Mię, chociaż ona sama miała coraz więcej wątpliwości.
‘’ To nie zależy od doktorów. Nie zależny od nieobecnych aniołów. Nie zależy nawet od Boga, który jeśli istnieje, nie przebywa akurat w okolicy. To zależny ode mnie.’’
A teraz a innej beczki. Nie potrafiłam całkowicie wczuć się w akcję. Nie mówię tu o tym, że nie ciekawiło mnie co będzie się dalej działo, czy że się nudziłam. Raczej o to, iż nie czułam nawet cienia potrzeby siedzenia całą noc nad książką tylko z tego powodu, że inaczej bym nie zasnęła. To mówi, że naprawdę mocno się wciągnęłam, a tu tego mi brakowało. Czytało się miło i najzupełniej niezobowiązująco, co w tym przypadku jest na minus (przynajmniej według mnie). Pani Forman narzuciła sobie niezwykle drastyczny i bolesny temat, a napisała to tak lekko, że nie wywoływało to głębszych uczuć. Tylko dwa momenty poruszyły moje serce z kamienia. Pierwszy to chwila w której Mia dowiedziała się co stało się z Tobby’m. Noszę w sobie przeświadczenie, że dzieciom nic złego nie powinno się dziać, więc zawsze gdy słyszę w wiadomościach, oglądam w filmach, lub czytam w książkach i gazetach o maltretowaniu, biciu dzieci to po prostu nie mogą wytrzymać. I choć tutaj nie stało się nic podobnego to i tak wzięło mnie to za serce. Drugim momentem było to jak w końcu Mia zdecydowała się co w końcu wybiera. Odejście, czy pozostanie? Od początku miałam przeczucie, że wybierze to co wybrała, ale nie brakowało w tym emocji. To była chyba najbardziej uczuciowy moment w całej książce, nie przesadzam. Ta scena podniosła nieco moją ocenę i poprawiła ogólną opinię.
‘’Nucę piosenkę, jakby jej tekst skrywał instrukcje, muzyczną mapę z zaznaczonym miejscem i trasą, jak tam dotrzeć.’’
Ważną rolę w książce i w życiu Mii pełniła muzyka. Co rusz, na niemal każdej kartce jest wspomniane o wiolonczeli, zespole Adama, wymarzonej szkole Mii, czy punkach. Początkowo nieco to mnie irytowało, dużo było określeń związanych z muzyką, których to nie rozumiałam i nawet przypisy od tłumacza dużo nie pomagały. Potem jednak było tego mniej aż w końcu prawie tego nie zauważałam. Ogólnie rzecz biorąc im dalej brnęłam w akcję tym bardziej podobało mi się to co czytałam.
‘’ Po prostu myślę, że z pogrzebami jest podobnie jak z samą śmiercią. Można mieć własne życzenia, własne plany, ale ostatecznie nie masz na nic wpływu.’’
Wiem, że ta recenzja jest nieco chaotyczna, jednak starałam się zmieścić w niej wszystkie moje odczucia dotyczące ‘’Zostań, jeśli kochasz’’. A było ich nie mało. Ta książka wzbudziła we mnie tyle sprzecznych emocji, że ledwie dałam radę ułożyć to w miarę przyzwoitą opinię. Nie wiem jak Wy, ale prędko tej książki nie zapomnę.
7/10
Co ty, emocjonalne recenzje zawsze są najlepsze;) Czekam na film , do ksiazki mnie jakos nie ciagnie;P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
pokolenie-zaczytanych.blogspot.com
Również uległam manii co do tej książki i musiałam po nią sięgnąć ;) Jak dla mnie świetna książka i spełniła moje oczekiwania co do niej. W przyszłości planuję obejrzeć również film :)
OdpowiedzUsuńO książce również usłyszałam za sprawą ekranizacji, jak i dużej ilości pozytywnych opinii innych blogerek. Z początku podchodziłam do niej sceptycznie, gdyż mój mózg myśli nieco inaczej niż powinien i wmawia sobie, że jeśli coś jest tak zachwalane nie może być aż tak genialne. Muszę jednak przyznać że bardzo ta książka mnie zaskoczyła i to pozytywnie. Cieszę się że w końcu po nią sięgnęłam, a pojawiający się motyw muzyczny sprawił mi nie lada przyjemność i chętnie poznałabym inne książki z muzyką w tle. Z całą pewnością długo o niej nie zapomnę :D
OdpowiedzUsuńMi się ona zupełnie nie spodobała. Też się nie potrafiłam w nią czuć co było wielkim minusem.
OdpowiedzUsuńNie doszły do mnie słuchy o tej książce. Może kiedyś.. [ Aleja Recenzji ]
OdpowiedzUsuńCo jakiś czas natykam się na tę książkę albo jej ekranizację - to chyba znak, że czas się samej za nią zabrać ;). Tylko czasu brak...
OdpowiedzUsuńJak również pisałam w swojej recenzji, niestety jestem jedną z osób uległych tej manii :) No ale cóż, książka dobra! :D
OdpowiedzUsuńhttp://ksiazki-ms.blogspot.com/