Tytuł oryginału: Rules of Attraction Seria: Idealna chemia #2 Tłumaczenie: Beata Horosiewicz Wydawnictwo: Amber Liczba stron: 304 Data premiery: 14 maja 2015 |
Alex znajduje mu schronienie w domu swojego profesora. Carlos czuje się tam nie na miejscu. A Kiara, nieśmiała córka profesora, nie przypomina dziewczyn, jakie go do tej pory interesowały.
Lecz oboje przekonają się, że w sprawach serca prawo przyciągania jest znacznie silniejsze niż różnice, które ich dzielą…
Kompletnie nie spodziewałam się, że będę miała kiedykolwiek okazję przeczytać Prawo przyciągania. Było tak, ponieważ minęło już sporo czasu od premiery polskiej Idealnej chemii, a nie słyszałam ani nie czytałam o niczym, co mogłoby potwierdzać fakt, że zostanie wydana w Polsce jej kontynuacja. A zanim osiągnęłabym wystarczający poziom zaawansowania w języku angielskim, by móc przeczytać ją w oryginale, najpewniej bym kompletnie o tej książce zapomniała. Ale całkiem niedawno wydawnictwo (gdzieś w marcu) Amber zaskoczyło mnie wiadomością o planach wydania kolejnej książki pani Elkeles. Nie muszę chyba dodawać, że pozytywnie. Później pojawił się kolejny problem: książka już na półce, a ja jakoś nie mogę przełamać oporu i zacząć ją czytać. I tak przesiedziała sobie trzy tygodnie, aż w końcu niewiele myśląc (albo raczej starając się tak robić) porwałam ją z honorowego miejsca nad biurkiem i przeczytawszy pierwszą stronę bezdyskusyjnie przepadłam. Od razu ostrzegam: spodziewajcie się duuużo porównań do Idealnej chemii. Jest to moja ukochana książka, więc jest to więcej niż nieuniknione.
''- Jesteś niebezpieczna.
- Dlaczego?
- Bo każesz mi wierzyć w to, co niemożliwe.''
Wydarzenia rozgrywają się dwa lata po zakończeniu Idealnej chemii (chodzi mi o ostatni rozdział, a nie epilog). Britt i Alex są razem od dawna, a ich życie schodzi na boczny tor (ale nie znika całkowicie, co wyjaśnię później), zostawiając miejsce na historię kolejnego z braci Fuentes, następnego pod względem wiekowym, Carlosa. On jako tako nie przypadł mi do gustu w Idealnej chemii. Pomimo tego, że był wtedy starszy ode mnie o jakiś rok, zachowywał się jak uparte dziecko, które myśli, że wszystko może zrobić po swojemu. Lubię buntowników, ale jeśli mają konkretny i prawdziwy powód do łamania zasad, jeśli robią to z kaprysu to są u mnie na straconej pozycji. Dlatego kiedy czytałam pierwsze strony, rozdziały z jego punktu widzenia, doznałam nie małego szoku. To nie tak, że buntował się, bo tylko tego chciał. To nie tak, że chciał dołączyć do jakiegoś gangu i handlować narkotykami. On po prostu myślał, ba! był przekonany, że nie ma wyboru, a ścieżka kryminalisty jest jego przeznaczeniem, a bunt był tylko przykrywką dla tego, co tak naprawdę myślał i czuł. I dlatego też, zaczęłam darzyć go sympatią. Ukrywanie swojego prawdziwego ''ja'' przed innymi jest dość powszechnym sposobem na przedstawienie głównych bohaterów, ale mi raczej nigdy się nie znudzi. Zwłaszcza jeśli jest to dobrze poprowadzony wątek.
''Ludzie mówią, że to nic wielkiego, kiedy jest coś wielkiego.''
Jednakże Carlos nie jest jedynym głównym bohaterem w tej historii. Jest też Kiara, druga narratorka Prawa przyciągania. Nie miałam okazji poznać ją w poprzedniej części, więc do do niej jedynej nie mam porównania. Jest normalna, ani super gwiazda szkoły ani zacofany outsider. Ma swojego najlepszego przyjaciela, zwykłą poukładaną rodzinę i spokojne życie. Jedynym jej problemem jest jąkanie, którego starannie stara się unikać, ale odczuwając mocniejsze emocje nie jest w stanie temu zapobiec. Nie wiem, co mogłabym jeszcze dodać. Kiara nie wywołała we mnie głębszych emocji. Nie była bezbarwna, po prostu... zwykła. Pomimo upodobania do mechaniki i wędrówek wydaje się osobą taką jak każdy z nas. A i jeszcze coś. Po głębszym przemyśleniu stwierdzam, że chciałabym też mieć przyjaciela geja. Taki kumpel to musi być skarb.
''Jeśli nie możesz wykrztusić słowa, to pokaż mu środkowy palec.''
Jeśli spodziewacie się, że epilog Idealnej chemii zakończył cały wątek związku Britt i Alexa to grubo się mylicie. W przerwach pomiędzy sprawami Kiary i Carlosa możemy poczytać o tym, co dzieje się u Alexa i Britt. Mogłoby się wydawać, że wszystko jest idealnie, ale to tylko pozory. Jak każda para przeżywają wzloty i upadki, a jedna poważna kłótnia może stać się przyczyną rozpadu ich związku. Nie jestem do końca pewna czy mi się to spodobało. Prawda. Tęskniłam za Britt i Alex'em, ale zobaczenie tego wszystkiego w innym świetle, z innego punktu widzenia było trochę dziwne.
''- (...) Jestem twój.
- A ja twoja. Na zawsze i jeden dzień dłużej.''
Nie jest to jednak książka bez wad. Czytając miałam niezmienne wrażenie, że Prawo przyciągania jest zbudowane na tym samym schemacie, co poprzednia część. O ile Carlos i Kiara nie mogą być bardziej różni od Alexa i Britt, o tyle w postaciach drugoplanowych schematy się powtarzają, nie chodzi mi, co prawda o wszystkich bohaterów, ale o ich znaczną część. Niektóre wydarzenia też pod względem symbolicznym są bardzo podobne. Schemat pojawił się także w przesłaniu jakie płynie z obu książek: Nie należy samemu radzić sobie z przeciwnościami, a potrzeba prosić o pomoc innych, w szczególności dorosłych, bardziej doświadczonych przez życie ludzi. Morał mi się podobał, ale schematy już nie.
Pewnie dziwicie się , że to ostatni akapit, a ja nie napisałam nic o wątku miłosnym. Mogę tylko powiedzieć, że bardzo mi się on spodobał. I tyle, nie mam nic do dodania. Mam nadzieję, że za bardzo się nie zawiedliście i że w miarę obiektywnie wyraziłam swoją opinię (było to o tyle łatwiejsze, że piszę recenzję tydzień po przeczytaniu książki, dzięki czemu mogłam się wystarczająco zdystansować), bo książka chociaż niewątpliwie jest warta uwagi i dobrych słów, też posiada swoje wady. Jednakże i tak polecam ją wszystkim i każdemu, kto przeczytał wcześniej Idealną chemię, nie zawiedziecie się!
8/10
Ps: Dlaczego oni zmienili okładkę?! Przecież tamta wcześniejsza była wprost idealna! (To zrozumieją ci, którzy mają lekturę Prawa przyciągania za sobą)
Nie czytałam, ale ta książka wydaje się naprawdę dobra :) Z chęcią przeczytam, jak tylko wygospodaruję trochę czasu i pieniędzy na swój egzemplarz :P
OdpowiedzUsuńhttp://gabrysiekrecenzuje.blogspot.com
Sama nie wiem czy po nią sięgnąć. Kiedy po raz pierwszy przeczytałam "Idealna chemia" byłam zachwycona, ale podczas ponownej lektury czar prysł i bardzo dużo rzeczy zaczęło mi w niej przeszkadzać. Muszę się poważnie zastanowić. ;)
OdpowiedzUsuńrecenzje-starlight.blogspot.com
Hm, jakoś książki mnie do siebie nie przyciągają. Głównie przez to, że będzie tam zapewne dużo miłosnego wątku :P
OdpowiedzUsuńNie jestem przekonana, co do tej powieści.
OdpowiedzUsuńJednak mimo wszystko świetna recenzja :)
Nominowałam cię do tagu 7 grzechów głównych książkocholika :)
OdpowiedzUsuńhttp://ocean-slow.blogspot.com/2015/07/tag-7-grzechow-gownych-ksiazkocholika.html
Książka wydaję się naprawdę fajna, więc muszę poszukać "Idealną Chemię" i później "Prawo przyciągania". To nie moje klimaty, jednak czuję, że mogę się odnaleźć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie
Zaciekawił mnie tytuł jak i także Twoja recenzja :) Na pewno sięgnę po tą książkę!
OdpowiedzUsuńhttp://reading-my-life.blogspot.com/
Idealna chemia była świetną książką, którą bardzo lubię. ^_^ Więc powinnam kiedyś przeczytać i Prawo przyciągania, ale boję się, że za bardzo będzie mi brakować przy lekturze Britt i Alexa. :(
OdpowiedzUsuńNie czytałam ani Idealnej Chemii, ani Prawa Przyciągania, ale po twojej recenzji mam ochotę jak najprędzej sięgnąć po te książki
OdpowiedzUsuńhttp://blog--ksiazkoholiczki.blogspot.com/
Nie słyszałam o tej pozycji, ale czuję, ze może być bardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuńJa także o tek pozycji nie słyszałam, a Twoja recenzja jest pierwszą jaką czytam i szczerze powiedziawszy wydaje mi się, że niestety nie znajdę teraz czasu na ta pozycję. Mam tyle lektur w planach, i nie mogę się z nimi wyrobić a co dopiero z kolejnymi, nieplanowanymi.
OdpowiedzUsuńZa
Pierwsze słyszę ;)
OdpowiedzUsuńAle - jeżeli zachwalasz - skuszę się :)
Oh, to takie denerwujące, kiedy wydawnictwa nie dokańczają serii/trylogii/duologii!A potem męcz się człowieku z ingliszem :/.Chociaż to pół biedy, gorzej jeżeli oryginał jest...no nie wiem, turecki.
OdpowiedzUsuńKsiążka raczej nie w moich klimatach, więc na razie odpuszczam, bo i tak mam zaległości ;).
cityofdreamingbooks.blogspot.com
Słyszałam wiele o tej książce, ale nie wiem czy się na nią zdecyduję mimo wszystko Twoja recenzja zachęca do lektury.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://isareadsbooks.blogspot.com
Idealna chemia byłam zachwycona ale ta część mnie rozczarowała moza nastawiłam sie na zbyt wiele ... Na pewno nie jest tak dobra jak Chemia, ale ma też swoje plusu. Jedyne co mnie tak na prawde denerwowało to powracanie do problemów Aleksa i Brittany, oni mieli juz swoja cześć po co ich tu przywoływać ...;p
OdpowiedzUsuńPrzede mną wciąż jeszcze pierwszy tom i sama na pewno niedługo się za nią zabiorę."Prawo przyciągania" też kiedyś chętnie bym przeczytała i cieszę się, że Tobie podobała się Ta książka :))
OdpowiedzUsuńzastanawiam się nad sięgnięciem po tą książkę, jednak nie jestem pewna. powieść jak najbardziej trafia w moje klimaty, ale boję się, że mogę się zawieść :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce, ale będę ją miała na uwadze ;)
OdpowiedzUsuńNiestety nie znam pierwszego tomu, więc na razie się wstrzymam ;)
OdpowiedzUsuńThievingbooks.blogspot.com
Większą ochotę mam na pierwszą część :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę książkę. Chociaż uważam, że "Idealna chemia" była jeszcze lepsza. Pani Elkeles jest niesamowita i warto ją docenić. Czekam na kolejne jej książki.
OdpowiedzUsuńNiektórzy autorzy używają podobnych opisów w kilku swoich książkach. Spotkałam się z tym przy "Maybe Someday" Colleen Hoover :)
OdpowiedzUsuń