Tytuł oryginału: Ugly love Seria: -- Wydawnictwo: Otwarte Tłumaczenie: Piotr Grzegorzewski Liczba stron: 344 Data wydania: 13 kwietnia 2016 |
MILES ustala tylko jedną regułę ich związku: nie pytaj o przeszłość i nie oczekuj przyszłości. Gdy ta sytuacja staje się nie do wytrzymania i prowokuje do pytań, ożywają jego dramatyczne wspomnienia.
Serca zaczynają szybciej bić, obietnice zostają złamane, reguły przestają obowiązywać...
Nie jest tajemnicą, że kocham twórczość Colleen Hoover. Może i nie wszystkie jej książki były genialne i poruszyły mnie dogłębnie, ale na pewno miały w sobie uczucie, a czas spędzony na ich czytaniu uważam za najlepiej spożytkowany. Nic więc dziwnego, że nie wahałam się ani chwili, by sięgnąć po nową na rynku polskim książkę pani Hoover; Ugly love, książkę, która już od pierwszych stron pochłonęła mnie doszczętnie i nie pozwoliła wyrwać się z jej mocy nawet po przeczytaniu.
„Łatwo wziąć złudzenia za prawdziwe uczucia, zwłaszcza gdy patrzy się drugiej osobie w oczy.‟
Colleen Hoover ma dar do przedstawiania losów bohaterów w realistyczny i emocjonalny sposób. Nie są to losy zwykłe, które zdarzają się na co dzień, a sytuacje trudne i bolesne, pozostawiające po sobie blizny na duszy i psychice. Ugly love nie jest wyjątkiem. Powieść choć z pozoru prosta, okazuje się trudniejsza i bardziej intensywna, niż wydaje się po opisie. Emocje wprost wypływają z kartek, a rozstanie z bohaterami pod koniec przychodzi z bólem. Nawet teraz, wystarczyło przeczytanie kilku cytatów, by na nowo zalała mnie cała gama uczuć, jakie towarzyszyły mi w trakcie czytania.
„I zdałem sobie sprawę... właśnie w tej chwili... że Bóg zsyła na nas trudne chwile po to, żebyśmy docenili te piękne.‟
Milesa trudno jest dokładniej przedstawić bez zdradzania dużej części fabuły. Z pozoru typowy "złamany przez życie" mężczyzna, jakich jest ogrom w książkach nurtu New/Young Adult, ale pani Hoover w swoim geniuszu, sprawiła, że stał się on postacią z krwi i kości, a odczucie jego osoby jest inne, bardziej emocjonalne niż pozostałych tego typu bohaterów. Zawdzięcza się to w dużej mierze, poprowadzeniem narracji z jego perspektywy, wracając i powoli wyjaśniając, co wydarzyło się przez sześcioma latami, w czasie, kiedy wszystko się dla niego zmieniło. Dzięki temu z łatwością można zauważyć, jak bardzo się zmienił w ciągu tych kilku lat. Różnica pomiędzy Milesem-osiemnastolatkiem, a Milesem-aktualnym jest nie do nie zauważenia. Wydarzenia z przeszłości złamały go, zniszczyły, pozostawiając go z obezwładniającym poczuciem winy. Nic więc dziwnego, że tak się zmienił.
„Im mniejszy dom, tym większą miłością musi darzyć się rodzina. Na brak miłości po prostu nie ma już miejsca.‟
Musiałam się pochwalić ^^ |
Tate z kolei posiadała raczej mało zapadający w pamięć charakter. Normalna do bólu bohaterka, która jednak swoją determinacją i uczuciami potrafiła wpleść się w puste życie głównego bohatera i zatrząść w nim w posadach. Klasyka. Czasami, owszem, nie rozumiałam jej zachowania (a niektóre wprost mnie irytowały), ale z drugiej strony zaimponowała mi swoim zdecydowaniem i podnoszeniem się z gorzkich przeżyć i niekiedy upokorzeń.
„Miłość nie zawsze jest piękna, Tate. Czasami przez lata masz nadzieję, że okaże sie czymś innym. Czymś lepszym. A potem, zanim się spostrzeżesz, wracasz do punktu wyjścia i zostajesz z niczym.‟
Ubolewam ogromnie nad zmianą okładki. Teraz, po przeczytaniu, oryginalna okładka Ugly love nabiera sensu i wywołuje dodatkowe emocje. Nie żeby polska była brzydka (ale i tak dużo brakuje jej do okładki, np.: Hopeless), różnica polega ta tym, że nie ma ona tyle znaczenia w odniesieniu do fabuły, co oryginalna. Druga sprawa: jak każdy wie spoilery to największe przekleństwo czytelników (w moim przypadku to już zmora). Wierzcie mi na słowo, że nawet jeden maluteńki spoiler dotyczący Ugly love może sprawić, że większość magii tej książki wyparuje. Żadnych spoilerów (nawet najmniejszych), jeśli chcecie to przeczytać! Bo za swoją ciekawość możecie gorzko zapłacić...
„Tak właśnie się dzieje, gdy ktoś ci się zaczyna podobać. Na początku jest nikim, a potem nagle staje się wszystkim, czy tego chcesz, czy nie.‟
Ugly love przeczytałam miesiąc temu. Miesiąc. A dopiero teraz zebrałam się w sobie, by napisać tę opinię. Nie jest ona oryginalna, pewnie zleje się w jedno z innymi recenzjami. Ale chciałam tylko przedstawić swoje zdanie. Ta książka zniewala. Daje nadzieję. I łamie serce. Tej powieści się nie czyta, tylko przeżywa - te słowa znajdujące się z tyłu okładki, w pełni pasują do książki pani Hoover. Miejcie to na uwadze, jeśli zaczniecie się zastanawiać czy ją przeczytać. Oczywiście, nie wszystkim spodoba się Ugly love. Jednak może to właśnie Ty ją pokochasz... tą piękną miłością. Przekonasz się, jeśli spróbujesz.
10/10
Nie mam w zwyczaju czytać romansideł, a Hoover zupełnie nie przekonuje mnie swoim kontentem. Ale cóż, może kiedyś sięgnę,
OdpowiedzUsuńUgly love mnie bardzo zauroczyła <3 Te emocje wylewające się z kartek... super :D I faktycznie oryginalna okładka była ładniejsza i miała więcej sensu :/
OdpowiedzUsuńKocham i cieszy mnie, gdy czytam recenzje takie jak ta - takie, z których również wypływa miłość do tej książeczki :D Cudowna i każda wrażliwa duszyczka powinna ją przeczytać... co ja gadam, ona poruszy nawet serce z kamienia ♥
OdpowiedzUsuńBądź tu teraz
Miewam czasem ochotę na takie książki, toteż kiedyś pewnie sięgnę po nią :) Może to być ciekawa lektura ;)
OdpowiedzUsuńTeż żałuję, że zmieniono okładkę. Oryginalna odnosiła się do treści, a polska jest nijaka. No, ale cóż zrobić. Mimo wszystko powieść jest cudowna :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
houseofreaders.blogspot.com
Nawet nie wiesz jak bardzo chce przeczytać tę książkę. Jak tylko skończę czytać książki z bibliotek i różnych akcji, biorę się za tą. Mam nadzieje że spodoba mi się tak samo bardzo jak tobie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Uwielbiam Colleen Hoover, między innymi za to, że potrafi tworzyć właśnie takie historie, które czytelnik może przeżywać całym sobą. Nie mogę się doczekać, aż przeczytam "Ugly love" ;)
OdpowiedzUsuńMam w planach tę książkę i mam nadzieję, że spodoba mi się tak jak inne książki autorki :)
OdpowiedzUsuń"Ugly love" mam już za sobą i muszę przyznać, że mnie również niesamowicie poruszyła. Mimo tego, że czytałam ją jakiś czas temu to nadal mam ją w swojej.
OdpowiedzUsuńKsiążki pani Hoover zdecydowanie wyróżniają się na tle innych ;)
k-jak-ksiazka.blogspot.com
Hoover jest dla mnie zagadką. W jednej z jej książek jestem zakochana na zabój, natomiast na innej okropnie się zawiodłam. Ta pozycja jest już na mojej półce i dam autorce jeszcze jedną szansę. Albo będziemy się lubić, albo zakończymy naszą znajomość na zawsze :)
OdpowiedzUsuńJustyna z livingbooksx.blogspot.com
Lubię książki Hoover, ta ciekawi mnie ostatnio najbardziej. Miałam kupić na targach, ale promocje był słabe i się jeszcze wstrzymałam... Teraz żałuję. Chcę ją poznać. I zazdroszczę autografu, to jest coś! ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Wystarczy po prostu przeczytać Twoją recenzję, by przekonać się, jak wiele emocji wywołuje ta książka :D Wiele już o niej słyszałam, chociaż premiera miała miejsce nie tak znowu dawno. Muszę się wreszcie zapoznać z twórczością pani Hoover. Póki co staram się ograniczyć kupno nowych książek, ale ta autorka tak mnie kusi, że muszę się wreszcie przekonać, o co tyle szumu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
rude-pioro.blogspot.com
Mam tą książeczkę i to też z autografem, jeszcze ze spotkania autorskiego:)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu po Nią sięgnąć bo coraz więcej pochlebnych opinii :)
Pozdrawiam ;*
http://zacisze-ksiazkowe.blogspot.com/
Przyznam że ta książka ma w sobie coś, co sprawiło że nie mogłam się od niej oderwać :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać, aż przeczytam tę książkę. Hoover pisze niesamowicie dobrze, Maybe Someday podbiło moje serce nieodwracalnie, dlatego mam też nadzieję, że Ugly Love będzie równie dobre... Jak nie lepsze!
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam okazji czytać żadnej książki tej autorki, ale mam już jedną na półce i myślę, że za niedługo po nią sięgnę. Jeżeli tylko mi się ona spodoba to na pewno przeczytam resztę jej powieści :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie~ Nataliaaa
http://happy1forever.blogspot.com/
Boziu, to już pięć miesięcy od naszego niezapomnianego wyjazdu do Krakowa! (Tak, to właśnie ten sądny dzień, w którym nie pozbierasz się po blogowym spamie xD) Chciałabym się tam wrócić... a książki nawet nie komentuję, bo nie ma czego xD
OdpowiedzUsuń