niedziela, 15 maja 2016

"Reguła myśli" James Dashner


Tytuł oryginału: The Rule Of Thoughts
Seria: Doktryna Śmiertelności #2
Tłumaczenie: Anna Dobrzańska
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 388
Data wydania: kwiecień 2016
To, czego Micheal dowiaduje się na końcu Ścieżki, wywraca do góry nogami całą jego wiedzę o własnym życiu. A prawda budzi w nim grozę. Michael jest tworem.

Następnego dnia budzi się w obcym mieszkaniu, w ciele nieznajomego nastolatka. Nie wie jeszcze, że to, co wydarzyło się na Ścieżce, jest tylko pierwszym etapem wielkiego planu twórcy Doktryny Śmiertelności, cyberterrorysty Kaine'a. Planu zaludnienia Ziemi tworami.

Tylko dwóm osobom Michael bezgranicznie ufa - Sarze i Brysonowi. I tylko do nich może się zwrócić o pomoc. Bo w żadnym ze światów nie może już czuć się bezpiecznie.




Za drugą część Doktryny Śmiertelności zabrałam się z niemałą ochotą. W sieci umysłów okazało się, pomimo drobnych minusów, bardzo dobrą książką, więc miałam nadzieję, że Reguła myśli utrzyma poziom i spędzę z nią kilka przyjemnych godzin. A jak faktycznie się stało?

Na pewno czytając nie męczyłam się. Pan Dashner ma lekkie pióro i używa mało wyszukanego słownictwa, więc czytanie szło szybko i bezproblemowo. Reguła myśli była dobrze skonstruowana, a akcji nie brakowało, było jej o wiele więcej niż w poprzednim tomie. Czasami wręcz miało się wrażenie, że tego wszystkiego jest za dużo, jedno wydarzenie przechodziło nagle w drugie, by następnie przekształcić się w coś innego. Było to trochę przytłaczające, ale łatwo dało się połapać we wszystkim, dzięki temu, że rozdziały były przejrzyste, a na dodatek podzielone na kilka części. Jedno jest nie wysłowionym plusem: kompletny brak wątku miłosnego! Tutaj mamy tylko przyjaźń, żadna miłość nie ma prawa istnienia.
"Jesteśmy naszymi myślami, wspomnieniami i osobowościami."
Jeden minus nie dał mi o sobie do końca zapomnieć. Mianowicie pan Dashner słabo sobie poradził z kreacją bohaterów. W każdym razie na początku, bo im dalej brnie się w akcję, tym postacie nabierają mocniejszych rumieńców. Naprawdę mi to przeszkadzało, bo według mnie dobrze wykreowane postacie to najważniejsza część książki. W szczególności nie zapałałam zbytnią sympatią do głównego bohatera, który dalej wydaje się uzależniony od pomocy innych. Owszem nie jest mu łatwo - znalazł się w zupełnie innym położeniu, a całe jego życie okazało się złudzeniem - ale nie zmienia to faktu, że brak mu mocniejszego charakteru, na który miałam wielką nadzieję. Sara i Bryson pod tym względem różnili się od Micheala, oboje mieli nieco silniejszą osobowość, zwłaszcza Sara, która kontynuowała rolę mózgu całej grupy. Z bohaterów najbardziej zaciekawiła mnie chyba agentka Weber. Do końca nie było wiadome, czy jest dobra czy zła. Natomiast główny zły całej serii, stracił w moich oczach całą tajemniczość i niezwykłość. Kain po spotkaniu z Michaelem, Sarą i Brysonem przestał być w moim odczuciu tą trudno uchwytną, nieco niepokojącą postacią, a stał się bardziej realny, nad czym ubolewam. Jego cechy, które uważałam za te najbardziej interesujące, zostały niemal doszczętnie zniszczone.

W pierwszej części Doktryny Śmiertelności, czego na początku nie zauważyłam, ale zwróciła na to uwagę inna osoba w recenzji, którą później przeczytałam, świat realny był słabo zarysowany w porównaniu do świata wirtualnego (co dało się wytłumaczyć po przeczytaniu zakończenia). Teraz sprawa ma się nieco inaczej. Świat fikcyjny i rzeczywisty zaczyna zlewać się w jedno, a bohaterowie mają coraz większe problemy w odróżnić je od siebie.  Zabawne, że to właśnie ten wątek był chyba najbardziej rzeczywisty ze wszystkich. W końcu już teraz niektórzy mają z tym problemy, chociaż technologia nie jest aż tak zaawansowana. Pan Dashner pokazał też, że mieszanie się obu rzeczywistości ma swoje skutki, trzeba postawić gruby mur pomiędzy fikcją a rzeczywistością, bo inaczej konsekwencje mogą być poważne.

Ogromny plus jest za samą okładkę. Może i jestem wzrokowcem, ale miła dla oka szata graficzna zawsze w jakimś tak stopniu będzie ważyła na ogólnym wrażeniu.

Reguła myśli może i nie była tak samo dobra jak W sieci umysłów, ale wciąż pozostaje całkiem porządnym kawałkiem literatury. Fabuła i akcja wciąga od pierwszych stron, a wykreowany świat sprawia, że jednocześnie chciałoby się w nim żyć i nie mieć z nim nigdy nic wspólnego. Końcówka zachęca do przeczytania kolejnego tomu, a niektóre tajemnice wciąż domagają się odpowiedzi. Polecam, warto przymrużyć oko na te drobne minusy, by poznać tę historię.

7/10


Seria Doktryna Śmiertelności

W sieci umysłów - Reguła myśli - The Game Of Lives

Za egzemplarz recenzencki dziękuję serdecznie Wydawnictwu Albatros!


9 komentarzy:

  1. Och, Dashner. Mój ulubieniec odkąd przeczytałam Więźnia Labiryntu. Tej książki nie miałam jeszcze okazji czytać, ale przymierzam się do tego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jestem fanką autora i kompletnie nie mogę się przekonać od jego książek ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie słyszałam wcześniej o tej książce :)
    paulan-official-blog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. To kolejna opinia dotycząca tej książki, w której jest podkreślone, że pierwszy tom był lepszy. A ja tak bardzo liczyłam, iż kontynuacja będzie lepsza:(

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie pierwsza część nie przekonała, więc nie wiem, czy będę kontynuować tę serię. "Więzień labiryntu" tego autora o wiele bardziej mi się podobał.

    OdpowiedzUsuń
  6. A mnie styl autora nie zachwyca, a kreacja bohaterów kuleje już w niby hicie czyli Więźniu :D Mam zamiar spróbować skończyć Więźnia jako trylogię/cykl, ale wątpię, że sięgnę po inne książki autora :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam tylko Więźnia Labiryntu autora i chyba na razie tak zostanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Okładka faktycznie śliczna, ale nie przekonuje mnie do przeczytania jej :D. Może kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kolejna seria do zapoznania przeze mnie ;)

    OdpowiedzUsuń

Dzięki wielkie za każdy komentarz, zwłaszcza taki, który nie składa się wyłącznie z np. ''Mam w planach'', ''Może przeczytam''. Każdy motywuje mnie do dalszego starania się i wkładania coraz więcej pracy i siebie w to co piszę :)

PS: Nie odpowiadam na komentarze typu: ''Obserwacja za obserwację?"

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...