czwartek, 16 czerwca 2016

„Angelfall. Opowieść Penryn o końcu świata” Susan Ee

Tytuł oryginału: Angelfall
Seria: Opowieść Penryn o końcu świata #1
Wydawnictwo: Filia
Tłumaczenie: Jacek Konieczny
Liczba stron: 316
Data wydania: 17 kwietnia 2013
"Aniele, stróżu mój... szeptaliśmy przez setki lat. Myliliśmy się. Teraz to właśnie ONE okazały się naszym największym koszmarem."

Ziemię ogarnęły ciemności. Państwa upadły, szpitale, szkoły i urzędy stoją puste, nie działają komórki. Za dnia na ulicach rządzą brutalne gangi, ale kiedy zapada mrok wszyscy wracają do kryjówek, kryjąc się przed grozą Najeźdźców. Anioły. Niektóre piękne, inne jakby wyjęte z najgorszych koszmarów, a wszystkie nadludzko potężne. Przez wieki uważaliśmy je za swoich stróżów, teraz okazały się agresorami siejącymi śmierć. Dlaczego zstąpiły na ziemię? Z czyjego rozkazu? Jaki mają plan? Czy ludzie zdołają im się przeciwstawić?


Siedemnastoletnia Penryn wyrusza w desperacki pościg, aby ratować młodszą siostrę, która została porwana przez Anioły. Żeby zwiększyć swoje szanse, musi zjednoczyć siły ze swoim wrogiem. Razem przemierzają Kalifornię, niegdyś piękną i słoneczną, dziś zniszczoną i wyludnioną, a wszechobecna śmierć niejednokrotnie zagląda im w oczy. Wkrótce każde z nich stanie przed dramatycznym wyborem. Po której stronie się opowiedzą?

Do Angelfall podchodziłam dwa razy. Pierwszy raz przerwałam czytanie gdzieś po połowie, bynajmniej nie z braku ciekawości, a raczej jej nadmiaru (czyt. spoilery i te sprawy). Drugie podejście nastąpiło dopiero, gdy zapomniałam lub raczej myślałam, że zapomniałam o wszystkich wydarzeniach (i spoilerach), czyli prawie rok później. I oto drugi raz przepadłam.

''Wszystkie uczucia wpycham do sejfu i zatrzaskuję za nimi grube, trzymetrowe drzwi - na wypadek, gdyby któremuś zachciało się wydostać.''

Jeśli chodzi o paranormale, to najbardziej lubię te, w których nie występują wampiry, wilkołaki, czy czarodzieje, a właśnie te o aniołach. I to nie o takich dobrych, słodkich, miłych i radosnych, a surowych, twardych i w pewnym sensie ludzkich. Dzięki temu wszystko wydaje się bardziej realne. Nie wiem skąd to odczucie, ale wydaje mi się, że po prostu nie jest to jeszcze tak przeżuty i przetrawiony temat i tkwi w nim jeszcze trochę nowych możliwości. A Angelfall w pełni wykorzystało swój potencjał. Pani Ee przedstawiła swoją własną wizję końca świata, w sposób inny, bardziej zaskakujący niż kolejna ogólnoświatowa wojna, pandemia, czy klęska żywiołowa. Bo któż, by się spodziewał czegoś złego po aniołach, do których zawsze się modliliśmy, prosiliśmy o pomoc i ratunek w trudnych sytuacjach?
"Czasami kiedy błądzimy po omacku, wpadamy na jakiś dobry pomysł."
Penryn jest chyba (co ja mówię?! NA PEWNO!) najlepszą główną bohaterką z jaką miałam okazję się zerknąć. Posiada wszystkie cechy, które uwielbiam: jest silna, lojalna i nie podąża ślepo za kimś kogo dopiero co pokochała. Zwłaszcza ta ostatnia cecha najbardziej mi się spodobała. Nie znoszę, kiedy bohaterki lekkomyślnie i łatwowiernie są w stanie poświęcić wszystko i wszystkich dla jednego chłopaka. To takie egoistyczne i... po prostu idiotyczne, wcale nie romantyczne. Penryn zachowała idealną równowagę pomiędzy lekkomyślnością a świadomą decyzją. Ach, gdyby wszystkie główne bohaterki były takie! Książki byłyby jeszcze piękniejsze... Chociaż z drugiej strony, wtedy nie doceniałabym tego tak jak teraz.

" - Jak ci na imię? - pyta przywódca. (...)- Przyjaciele nazywają mnie Gniew - odpowiada poza kolejnością Raffe. - A wrogowie mówią do mnie Błagam Miej Litość. A tobie jak na imię, wojaku?"

Może to za sprawą mojej nieco psychopatycznej osobowości, ale matkę Penryn również szczerze polubiłam. Taka chora psychicznie, szalona i niezrównoważona osóbka. No powiedzcie, jak jej nie polubić? Nic co robiła, nie dało się przewidzieć. Była świetnie przedstawiona, z resztą pani Ee pod względem kreacji bohaterów poradziła sobie wprost genialnie. Wszyscy byli żywi, swoim charakterem, zachowaniem byli niczym kolorowy wachlarz. Jedną z barw w tym "wachlarzu", która najbardziej rzucała się w oczy była kreacja Raffego - wspomnianego w opisie anioła, z którym Penryn zjednoczyła siły.  Ciekawa postać, może wykreowana na kilku schematach, ale dalej pozostająca jedną z tych interesujących (czyt. już się w nim zakochałam, z resztą to było do przewidzenia). Jego ironiczne i sarkastyczne poczucie humoru (najlepsze ze wszystkich rodzajów ^^) nie raz rozładowywało napięcie, którego nie brak w całej książce.

Z ledwością powstrzymałam się przed sięgnięciem po drugą część. Najchętniej zabrałabym się za nią zaraz po przeczytaniu Angelfall. Opowieść Penryn o końcu świata, ale zdawałam sobie sprawę, że później musiałabym od razu sięgnąć i po finał, którego JESZCZE nie posiadam. A przerwa pomiędzy drugim a trzecim tomem byłaby jeszcze bardziej bolesna.

Nie wiem, co jeszcze mogłabym powiedzieć o tej książce. Jest ona taka niesamowita, że aż słów mi brakuje by to wyrazić. Polecenie Angelfall to wprost obowiązek i konieczność. Więc, jeśli nadal zastanawiacie się nad rozpoczęciem tej serii, proszę, przestańcie i zabierzcie się za nią bezzwłocznie. Naprawdę nie będziecie żałować!

9/10

Seria Opowieść Penryn o końcu świata
Angelfall. Opowieść Penryn o końcu świata - Angelfall. Penryn i świat Po - Angelfall. Penryn i kres dni

7 komentarzy:

  1. Mam takie samo zdanie :D Jedna z moich ulubionych serii. Pochłonęłam 3 części w 3 dni było to jakoś w listopadzie, a już bardzo tęsknie za tymi bohaterami i światem :D
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam i pokochałam tę serię :) Raffe jest boski, a Penryn po prostu nie da się nie lubić. Z niecierpliwością czekam na film.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Angelfall *o* <3 Penryn jest super! Jedna z moich ulubionych bohaterek książkowych ;) Nie jest ciamajdą, nie płacze po kątach, umie o siebie zadbać, a do tego jej odczucia są realistyczne :D I Raffe, ach... cudowny :D Wydaje mi się, że powieści o aniołach nie ma tak dużo na rynku jak o wampirach czy wilkołakach i ja też bardzo lubię ten temat ;) A mamy Penryn to ja się troszkę bałam :o

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedyś się chciałam zabrać za tę serię, nawet zaczęłam czytać pierwszy tom, ale jakoś nie mogłam się wciągnąć i sobie darowałam. Może jeszcze kiedyś spróbuję.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze nie czytałam tej książki, ale mam w planach zabrać się za nią w następnym tygodniu. Obym się nie zawiodła po tylu pozytywnych opiniach.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiele recenzji czytałam na jej temat i wciąż nie mogę nadziwić się, że ta z pozoru zwyczajna książka, kolejne paranormal, może wzbudzać tak dobre odczucia i zgarniać tyle dobrych opinii. Gdyby nie to, nawet nie zwróciłabym na tę ksiazkę uwagi, ale widzę, że powinnam się zacząć za nia rozglądać :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Skoro książka jest niesamowita to koniecznie muszę ją dorwać! :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie~ Nataliaaa
    happy1forever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dzięki wielkie za każdy komentarz, zwłaszcza taki, który nie składa się wyłącznie z np. ''Mam w planach'', ''Może przeczytam''. Każdy motywuje mnie do dalszego starania się i wkładania coraz więcej pracy i siebie w to co piszę :)

PS: Nie odpowiadam na komentarze typu: ''Obserwacja za obserwację?"

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...