źródło: lubimyczytać.pl |
Tytuł oryginału: Ignite me
Seria: Dotyk Julii #3 (finał)
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 416
Data wydania: 21 maj 2014
Umarłam, po prostu umarłam. Moje życie straciło sens. Nie mam powodu by nadal trwać w tym nędznym świecie, nie po tym jak przeczytałam „Dar Julii”. Nie po tym jak moja psychika została zepchnięta do czarnej dziury, a mój umysł wybuchł w czaszce. Tak przynajmniej czuję się po przeczytaniu książki Tahereh Mafi.
A teraz spróbuję się ogarnąć i napisać kilka słów o tejże ostatniej już części serii o przygodach Julii Ferrars.
Dobra… od czego by tu zacząć? Chyba od tytułowej Julii. W tej części przeszła niesamowitą zmianę. Z płaczliwej, małej dziewczynki przemieniła się w pewną siebie i odważną kobietę. Co prawda nie od samego początku, zdarzały jej się też momenty załamania. Ale bądźmy szczerzy, miała powody.
Adam, teraz kolej na niego. Przyznam bez bicia, bardzo lubiłam go w pierwszej części. Był niesamowity, nie bał się podejmowania trudnych decyzji w tym uratowania Julii. Jednak od drugiej części coś zaczęło się w nim zmieniać, a w trzeciej osiągnął swój punkt kulminacyjny. Zaczął być coraz bardziej dramatyczny (w negatywnym znaczeniu) lub w uproszczeniu wkurzający. Nie jeden raz miałam ochotę wejść do świata pani Mafi, tylko po to by palnąć go w łeb.
A teraz mój ukochany temat. Warner. W tej części było go najwięcej i to jeden z setki powodów, dlaczego kocham tą część. Warnera nigdy za wiele! Zwłaszcza, że dowiadujemy się wiele ciekawych wątków z jego wcześniejszego życia. I to dość poruszających.
Nie będę się rozpisywać nad innymi bohaterami, bo wyszło by wypracowanie. Należy jednak wspomnieć o Kenji, który jak to zawsze rozbrajał żartami. Bez niego ta książka nie byłaby ta sama!
Wątek romantyczny. Julia mimo, że sporo się zmieniła, dość dużo czasu zajęło jej zrozumienie swoich uczuć. Wystawiło mi to cierpliwość na próbę, bo dopiero dużo po połowie książki dowiadujemy się kogo tak naprawdę kocha. Warner czy Adam, Warner czy Adam? Jak przeczytacie to się dowiecie. A dla wtajemniczonych: rozdział 55!!!
Ubóstwiał Tahereh Mafi! Potrafiła stworzyć oryginalną książkę, co w tych czasach jest nie małym wyzwaniem. Wszystko wciągało już od pierwszych stron, akcja nie zatrzymywała się choćby na moment, a jej niepowtarzalny styl pisania, dodawał TEGO klimatu. Zdecydowanie polecam! Książka nie jest specjalne długa, a gwarantuję, że na zawsze pozostawi we Was ślad lub jak w moim przypadku kompletnie wypierze psychikę.
„Ignite, my love. Ignite”
10/10
--------------
Ta recenzja była dostępna już od jakiegoś czasu na portalu lubimyczytac.pl. Dodałam ją jako taką recenzję ,,próbną’’- jeśli coś z niej będzie to zacznę blogować. Coś z niej wyszło więc po kilku dniach wahań założyłam bloga. Tak więc może już ktoś na nią wcześniej wpadł ;)?
Hahah podzielam twoje zdanie co do Adama. :p W pierwszej części byłam jak najbardziej Team Adam i strasznie się dziwiłam, że znajome, które były już "po" drugim tomie tak go nie lubią, moja opinia po "Sekrecie" również się zmieniła, a co dopiero po "Darze"... Tak w skrócie to po prostu Team Warner. Team Aaron Warner. :D
OdpowiedzUsuńOch, ach rozdział 55... :D :D
Pozdrawiam
Taaa... Nie ma co porównywać Adama z pierwszej i trzeciej części. I tylko czekać na "Julia. Trzy tajemnice" ;D
Usuń