poniedziałek, 1 sierpnia 2016

I'm a Little Otaku #2

Od razu chcę przeprosić, że dwa miesiące temu nie ukazał się post z tej serii, ale w tamtym czasie nie czytałam żadnej mangi, o której mogłabym opowiedzieć więcej niż dwa zdania (tak naprawdę to czytałam chyba tylko jedną mangę dość... ekhm... niskich lotów). Wracając. Dzisiaj na w obieg pójdzie manga nie kogo innego jak Kyousuke Motomi, autorki mojego kochanego Dengeki Daisy! Ale jak poradziła sobie z o wiele krótszą (bo tylko dwutomową) serią Beast Master?



Opis z LC: Yuiko Kubozuka chodzi do gimnazjum i najbardziej na świecie kocha zwierzęta, jednak cały problem polega na tym, że zwierzęta zupełnie nie odwzajemniają jej uczuć i uciekają przed nią gdy tylko ją zobaczą. I już wydawało by się, że Yuiko nie spotka nic ekscytującego podczas pobytu w gimnazjum, kiedy do jej klasy trafia nowy uczeń, Leo Aoi. 


Jego straszny wygląd sprawia, że bardziej niż normalnego gimnazjalistę przypomina on dziką bestię, choć po poznaniu go bliżej Yuiko zdaje sobie sprawę, że Leo to tak naprawdę miły chłopak i że uwielbiają go wszystkie zwierzęta. Chłopak skrywa jednak pewien sekret: na widok krwi wpada w dziki szał. Jak rozwinie się ich znajomość i czy Yuiko uda się opanować bestię która drzemie w chłopaku?


Przyznaję bez bicia: gdyby nie to, że autorką Beast Master jest Kyousuke Motomi w życiu nie sięgnęłabym po tę mangę. Opis nie jest zbytnio interesujący, a za krótkimi seriami niespecjalnie przepadam, po prostu mają za mało... wszystkiego. Akcji, fabuły, wątków, bohaterów. Nie jest łatwo zżyć się z postaciami, które możemy poznać w trakcie zaledwie siedmiu niedługich rozdziałów, a jest to naprawdę ważne, z resztą sami o tym wiecie. Na całe szczęście okazało się, że nie miałam się o co martwić.

Trudno w tej mandze mówić, o jakiejś bardzo złożonej fabule. W dwóch tomach, nie da się zmieścić tyle akcji, ile znajdowało się np. w szesnastu Dengeki Daisy. Każdy rozdział jest odrębnym, krótkim wątkiem z życia bohaterów, łączącym się luźno z resztą. Jest to typowe dla mang, ale tutaj wyjątkowo rzucało się w oczy, pewnie poprzez brak jakiegoś jednego wątku, który by to wszystko spajał. Niemniej jednak każdy rozdział miał samym sobą tyle do zaprezentowania, że nie można było narzekać. Poczucie humoru, które jak zdążyłam zauważyć, jest charakterystyczne dla Kyousuke Motomi i dynamiczna akcja nie pozwalały się nudzić, a losy bohaterów ciekawiły do końca.


Autorka jakimś cudem potrafi stworzyć główne bohaterki, które wcale mnie nie irytują. A wierzcie mi, o ile w świecie książek potrafię wymienić kilka, a nawet kilkanaście głównych bohaterek, które lubię, to w świecie mang ich ilość jest mniejsza niż liczba palców u jednej ręki. Zarówno Yuiko jak i Teru, mają w sobie tę żywiołowość i energię, których brakuje innym mangowym bohaterkom. Nie znoszę, jak taka przykładowa Hori, potrafi tylko uroczo się uśmiechać, nieśmiało przytakiwać i prosić innych o pomoc. To takie irytujące! Ale Yuiko nie należała do takich bohaterek, wolała wziąć wszystko w swoje ręce, najpierw myślała, a potem robiła i chociaż nie zbierała w szkole (tu zaznaczę, że chodziła do liceum, a nie do gimnazjum jak to jest w opisie) samych dobrych ocen, nie należała do najgłupszych osób.

Leo natomiast był zupełnie inną postacią niż się tego na początku spodziewałam. Z wyglądu przerażająca bestia w środku zupełnie miły - tak został opisany. Ale ten opis jest prawdziwy tylko w kwestii jego wyglądu zewnętrznego. Ponieważ tak naprawdę to bardziej przypominał kota łasego na pieszczoty i jednocześnie niesfornego, słodkiego szczeniaczka niż zwykłego miłego chłopaka. Taaa... i ten opis nie jest w ogóle przesadzony. Więc jeśli mieliście nadzieję na kogoś pokroju Kurosakiego z Dengeki Daisy lepiej nawet nie rozpoczynajcie Beast Master.

W trakcie czytania Beast Master autorka podarowała nam dodatek w postaci dwóch rozdziałów ekstra. Są to historyjki o dwóch parach: Yui i Aracie oraz Akirze i Kaito. Szczególnie bardzo przypadła mi do gustu opowieść o tej drugiej parze. Była ona dłuższa, lepiej przemyślana i co za tym idzie bardziej rozbudowana i interesująca.

Beast Master to bardzo dobra, chociaż krótka manga, którą będę miło wspominać. Kyousuke Motomi nie zawiodła mnie w żadnym aspekcie, owszem czasami zaskoczyła, ale zawsze na plus. Kreska była bardzo dobra (od tej pory oficjalnie uwielbiam ją uwielbiam ^^). Polecam Beast Master, ale radzę nastawić się na miłą, zabawną historyjkę z lekkim przesłaniem (o którym autorka wspomina na końcu).

5 komentarzy:

  1. Bardzo lubię Beast Master :D
    Czytałam zanim jeszcze wydano w Polsce i to po kilka razy. Szkoda, że tej mangi nie mam w zbiorach bo bym znów przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy jeszcze nie czytałam żadnej mangi, ale może kiedyś się skuszę jak znajdę coś, co mnie zainteresuje ;)

    P.S. nominowałam Cię do pokemonowego tagu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie czytałam żadnej mangi, bo niezbyt mnie do tego ciągnęło, ale ostatnio stwierdziłam, że może jednak chciałabym po jakąś sięgnąć i sprawdzić, jakie będą moje odczucia. Myślę, że poszukam czegoś dla siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mangi niestety nie są dla mnie :( Kiedyś próbowałam je czytać, ale po kilku dniach się poddałam :/

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam, ale mimo wszystko zdecydowanie wolę Dengeki Daisy - to jest fenomenalna manga :D

    OdpowiedzUsuń

Dzięki wielkie za każdy komentarz, zwłaszcza taki, który nie składa się wyłącznie z np. ''Mam w planach'', ''Może przeczytam''. Każdy motywuje mnie do dalszego starania się i wkładania coraz więcej pracy i siebie w to co piszę :)

PS: Nie odpowiadam na komentarze typu: ''Obserwacja za obserwację?"

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...